Red Bull chciał 100-milionowej grzywny i kary odjęcia 150 punktów dla Mercedesa. Poprowadzi rewoltę przeciw FIA?

Sprawa potajemnych testów Mercedesa i Pirelli teoretycznie została zamknięta, ale być może tak jak ostrzegał Helmut Marko z Red Bull Racing, jej rozstrzygnięcie otworzy puszkę pandory. Jeśli wierzyć doniesieniom prasy, Czerwone Byki zamierzają zbuntować się przeciw FIA za łagodne potraktowanie Srebrnych Strzał. Trzy dni jazd tegorocznym bolidem po torze Catalunya, przeprowadzonych na prośbę Pirelli, kosztowało Mercedesa zaledwie reprymendę i wykluczenie z testów dla młodych kierowców. Szef Red Bulla - Christian Horner nie odważył się skrytykować decyzji Międzynarodowego Trybunału FIA, ale już zawsze mówiący dosadnie doradca teamu Marko określił ją jako „żart". „Spodziewaliśmy się dużo bardziej dotkliwej kary". - powiedział Austriak.

Według niemieckiego tabloidu Bild, mistrzowie świata domagali się ukarania Mercedesa za złamanie przepisów F1 grzywną 100 milionów dolarów - na wzór tej, jaką kilka lat temu dostał McLaren w tzw. "aferze szpiegowskiej" - oraz odjęciem 150 punktów w klasyfikacji generalnej konstruktorów. Gdyby tak uczyniono, stajnia z Brackley miałaby obecnie 16 oczek na minusie. Mercedes naturalnie jest usatysfakcjonowany werdyktem Trybunału. Zanim go ogłoszono, prawnik teamu nawet proponował, aby właśnie tak załatwić sprawę.

„Czujemy ulgę". - przyznał dyrektor wykonawczy ekipy Christian 'Toto' Wolff. „Ale otwieramy szampana tylko w przypadku zwycięstw na torze". - zaznaczył.Prezes konsultant zespołu Niki Lauda dodał: „Decyzja FIA jest absolutnie słuszna i w duchu sportów motorowych".

Były trzykrotny mistrz świata przekonywał jednak, iż Mercedes zaakceptowałby także ostrzejszą karę.

„Bez wątpienia nie odwoływalibyśmy się, nawet gdyby werdykt był dla nas mniej korzystny". - zapewnił.Lauda założył się z Marko o 50 euro, że Mercedes wyjdzie z afery bez najmniejszego szwanku i chociaż przegrał, póki co wysłał swojemu rodakowi tylko sms-a.

„Kara to kara. Powinien położyć pieniądze na stół". - powiedział Marko.

Red Bull podobno jest rozgoryczony decyzją FIA i planuje dobitnie dać wyraz swojej frustracji. Jak podaje brytyjska gazeta The Times, team z Milton Keynes ma podważyć autorytet Federacji, powtarzając krok Mercedesa i organizując swój nielegalny test. Korzyści takich jazd byłyby większe niż straty wywołane opuszczeniem testów dla młodych kierowców.Zdenerwowane na FIA jest też Ferrari, którego felietonista podpisujący się pseudonimem "Zaklinacz Koni" zarzucił ciału zarządzającemu Formułą 1 bierność wobec przypadków łamania regulaminu.

Red Bull i Ferrari już poinformowały o swoim niezadowoleniu szefa "Jedynki" - Berniego Ecclestone'a. Anonimowy rzecznik prasowy któregoś z teamów powiedział The Times: „Jak reprymenda może być wystarczająca dla zespołu, który nie radził sobie w GP Hiszpanii, przeprowadził testy i wygrał GP Monako?

„Nikt nie wiedział o tych testach, ale trybunał nie kwapił się do ustalenia dlaczego, i co dokładnie się tam działo.

„Nic dziwnego, że stajnie są zdenerwowane. Mają dosyć FIA. (...) Załamanie nadchodzi, każdy tylko zastanawia się, kiedy do niego dojdzie i jak. Może to właśnie ten moment".Prezydentem FIA od 2009 roku jest Jean Todt, wcześniej szef zespołu wyścigowego Ferrari.