Raikkonen: Czuję się, jakbym nigdy nie miał przerwy

Swoim występem w niedzielnym wyścigu na torze Albert Park otwierającym sezon 2012 Kimi Raikkonen potwierdził, że mimo dwuletniego rozbratu z F1 nadal może być bardzo konkurencyjny. Po imponującej jeździe okraszonej paroma pojedynkami, Fin przeciął linię mety jako siódmy i tylko żal zepsutych kwalifikacji, przez które reprezentant Lotusa ruszał dzisiaj z odległego 17. pola. „Czuję się, jakbym nigdy nie miał przerwy od ścigania w Formule Jeden". - powiedział Kimi po zawodach. „Wczorajsze błędy dosyć mocno nam zaskodziły, ponieważ gdyby nie one, dzisiaj bez problemu mógłbym być wyżej.

„Dobrze wystartowałem, ale w pierwszym zakręcie doszło do zamieszania, przez które straciłem kilka miejsc, bo praktycznie musiałem się zatrzymać i przejechać po trawie, by uniknąć kolizji. To utrudniło nam zadanie jeszcze bardziej, ponieważ choć miałem szybkość, musiałem przejść wielu rywali. Gdy spojrzysz na te wszystkie kłopoty dojdziesz do wniosku, że mogło być zdecydowanie lepiej. Samochód bezpieczeństwa też nam trochę zaszkodził. Ogólnie weekend daleki od ideału, lecz bolid jest dobry i siódme miejsce daje mi trochę punktów". - dodał. Drugi kierowca Lotusa - Romain Grosjean pecha miał nie tak jak Raikkonen wczoraj, a dzisiaj. Francuz wywalczył świetną trzecią pozycję startową, ale po pierwszym okrążeniu był już szósty. Chwilę potem zderzył się z Pastorem Maldonado i musiał zakończyć rywalizację. Mimo nieudanego występu 25-latek zachował dobry nastrój wierząc, że jest w stanie zrehabilitować się czarno-złotą wyścigówką w kolejnych Grand Prix. „Długo dzisiaj nie pojeździłem, ale możemy wynieść z tego weekendu wiele pozytywów". - stwierdził Romain cytowany przez serwis Autosport. „Z łatwością utrzymywałem tempo bolidów przede mną. Nasze auto jest dobre - ma to, czego potrzebujemy. Bez wątpienia można wyciągnąć z niego jeszcze więcej, a ważne jest także to, że w zespole panuje wspaniała atmosfera. Współpracuje nam się znakomicie i wierzę, że przed nami wspaniałe chwile".Pytany o stłuczkę z Maldonado, Grosjean obwinił za nią reprezentanta Williamsa: „Po prostu wszedł w zakręt zbyt szybko i nie mógł skręcić. W łuku nr 12 wywieszono żółte flagi, dlatego wszyscy zwolniliśmy, a on chyba tego nie zrobił. Dzięki temu miał lekką przewagę i na końcu prostej był naprawdę szybki. Próbował wejść mi na wewnętrzną, ale ja już zahamowałem trochę późno. On nadjechał, ja skręcałem i nie chciałem wypadać na pobocze, zostawiając mu miejsce, zaś on nie mógł skręcić. Uderzył we mnie, łamiąc zawieszenie mojego bolidu". - wyjaśnił.