Protesty przeciw GP Bahrajnu przybierają na sile

Na ulicach nadal ogarniętego chaosem Bahrajnu wzmogły się demonstracje wymierzone w wyścig Formuły 1, jaki ma zostać tam rozegrany nadchodzącego weekendu.Antyrządowe siły początkowo tylko malowały hasła "nie dla krwawej formuły", ale od kilku dni ich ofensywa rośnie. Między innymi zorganizowano duży protest przeciw zawodom, a przede wszystkim doszło do serii wybuchów. Najpoważniejszym było wysadzenie samochodu w niedzielę. "Grupa terrorystyczna", jak nazwał sprawców eksplozji rząd Bahrajnu, przyznała że dokonała przestępstwa "w sprzeciwie do przeprowadzenia wyścigu F1". Organizacje broniące praw człowieka poinformowały o wzroście liczby aresztowań w pobliżu toru Sakhir, ale rzecznik prasowy rządu zapewnił, że przygotowano „odpowiednie środki bezpieczeństwa" dla kolorowego cyrku Formuły Jeden. Szef serii Bernie Ecclestone protesty nieustannie bagatelizuje. „Co się stało? Teraz znowu demonstrują? Nie wiedziałem tego. Nikt nie demonstruje". - zbywał 82-letni Brytyjczyk dziennikarzy.

Zamieszki w Bahrajnie spowodowały odwołanie zawodów tam dwa lata temu. W sezonie 2012 grand prix doszło do skutku, lecz ludzi F1 przemieszczających się między torem a hotelem straszyły poważne rozruchy na ulicach. Zespół Force India bojąc się wracać po zmroku, nie wziął udziału w drugim piątkowym treningu.