Formuła 1 » Aktualności F1 » Perez o Wehrleinie: Mam nadzieję, że nie dzieje się z nim nic poważniejszego

Perez o Wehrleinie: Mam nadzieję, że nie dzieje się z nim nic poważniejszego
Przedłużająca się przerwa Pascala Wehrleina od startów w Formule 1 wywołuje podejrzenia, że nowy kierowca Saubera może zmagać się z większym problemem niż tylko brakiem kondycji. Takie obawy ma między innymi Sergio Perez.
Wehrlein opuścił pierwszą turę zimowych testów, wrócił na drugą i przystąpił do GP Australii, ale potem niespodziewanie wycofał się z inauguracyjnej rundy sezonu po piątkowych treningach. Następnie ogłosił rezygnację z nadchodzącego GP Chin. Dodatkowo przyznał, że może nie uczestniczyć również w GP Bahrajnu. Protegowany Mercedesa miał groźny wypadek podczas styczniowych zawodów Race of Champions, w którym podobno doznał urazu pleców. Lecz twierdzi, że już zaleczył kontuzję, tylko nie jest gotowy fizycznie do ścigania się przez przerwę w treningach. Perez nie rozumie całej sytuacji. Jak tłumaczy, on sam chciał za wszelką cenę wrócić do bolidu po ciężkim wypadku w kwalifikacjach do GP Monako w 2011 roku i nie czekał z tym do momentu, aż odzyska pełnię zdrowia.
„Naprawdę mam nadzieję, że nie dzieje się z nim nic poważniejszego". - mówił o Wehrleinie portalowi Motorsport.com.
„Gdy ja byłem w takiej sytuacji po moim wypadku w Monako w sezonie 2011, jako kierowca wyścigowy nie dbasz tak naprawdę, że nie jesteś 100-procentowo gotowy do startu w wyścigu".
„Ja wsiadłbym do bolidu, to najlepszy sposób na odzyskanie sprawności".
„Każdy kierowca i każda osoba jest inna, więc szanuję jego decyzję. Ale naprawdę liczę, że nie dzieje się z nim nic poważniejszego i będziemy mogli mieć Pascala z powrotem jak najszybciej to możliwe. Ja ścigałbym się nawet gdybym nie był całkowicie dysponowany".„Po moim wypadku cierpiałem do przerwy wakacyjnej, czyli 4-5 wyścigów. (...) Nie zostawiłbym mojego samochodu nikomu".
Za Wehrleina jeździ rezerwowy Ferrari - Antonio Giovinazzi.
Sauber odrzuca teorie konspiracyjne
Jednak Sauber zaprzecza wszelkim teoriom kospiracyjnym dotyczącym całej sprawy.
„Muszę cię rozczarować, sprawa jest bardzo prosta (...)". - powiedziała szefowa zespołu Monisha Kaltenborn.
„Fakty są takie - miał wypadek w Ameryce i większość z nas go widziała. Można zauważyć, że uderzenie było dość mocne, ucierpiały zwłaszcza plecy, zostały bardzo obciążone. Trzeba traktować takie sytuacje poważnie".„Otrzymał bardzo jasne wytyczne, według których nie mógł zbytnio trenować. Byliśmy zaskoczeni, że dostał zgodę medyczną na powrót do bolidu w tak krótkim czasie. Lekarze powiedzieli nam, że to dzięki jego wytrenowaniu".
„(...) Jeżeli byłeś na drugich testach, albo na pierwszym wyścigu, widziałeś jaka była różnica w sprawności fizycznej Pascala. Ale potrzeba czasu, aby odrobić zaległości. Nie potrafimy działać cudów".
"Okropne" głosy krytyki
Niektórzy zarzucali Wehrleinowi brak ambicji czy profesjonalizmu. Kaltenborn wcześniej ostro skarciła krytykujących 22-latka.
„Myślę, że to naprawdę okropne, jak ludzie uważają, że mają jakiekolwiek kompetencje, aby mówić cokolwiek na jego temat". - powiedziała.„Mają tylko swój dziwny punkt widzenia (...), nie posiadają żadnego autorytetu do osądzania kogokolwiek. To raczej zatrważające, jak ludzie myślą, że mogą oceniać tę sytuację. Powinni najpierw spojrzeć na siebie".
„Wiele kosztuje kogoś tak ambitnego, aby otwarcie się przyznać »Chłopaki, w tych okolicznościach nie jestem w stanie przejechać całego dystansu wyścigu«. Dlatego powinno się raczej doceniać taką otwartość i szczerość. Nie jest o nią łatwo przy presji, jaka ciąży na tych gościach".
Wehrlein opuścił pierwszą turę zimowych testów, wrócił na drugą i przystąpił do GP Australii, ale potem niespodziewanie wycofał się z inauguracyjnej rundy sezonu po piątkowych treningach. Następnie ogłosił rezygnację z nadchodzącego GP Chin. Dodatkowo przyznał, że może nie uczestniczyć również w GP Bahrajnu. Protegowany Mercedesa miał groźny wypadek podczas styczniowych zawodów Race of Champions, w którym podobno doznał urazu pleców. Lecz twierdzi, że już zaleczył kontuzję, tylko nie jest gotowy fizycznie do ścigania się przez przerwę w treningach.
„Gdy ja byłem w takiej sytuacji po moim wypadku w Monako w sezonie 2011, jako kierowca wyścigowy nie dbasz tak naprawdę, że nie jesteś 100-procentowo gotowy do startu w wyścigu".
„Każdy kierowca i każda osoba jest inna, więc szanuję jego decyzję. Ale naprawdę liczę, że nie dzieje się z nim nic poważniejszego i będziemy mogli mieć Pascala z powrotem jak najszybciej to możliwe. Ja ścigałbym się nawet gdybym nie był całkowicie dysponowany".„Po moim wypadku cierpiałem do przerwy wakacyjnej, czyli 4-5 wyścigów. (...) Nie zostawiłbym mojego samochodu nikomu".
Za Wehrleina jeździ rezerwowy Ferrari - Antonio Giovinazzi.
Sauber odrzuca teorie konspiracyjne
Jednak Sauber zaprzecza wszelkim teoriom kospiracyjnym dotyczącym całej sprawy.
„Muszę cię rozczarować, sprawa jest bardzo prosta (...)". - powiedziała szefowa zespołu Monisha Kaltenborn.
„Fakty są takie - miał wypadek w Ameryce i większość z nas go widziała. Można zauważyć, że uderzenie było dość mocne, ucierpiały zwłaszcza plecy, zostały bardzo obciążone. Trzeba traktować takie sytuacje poważnie".„Otrzymał bardzo jasne wytyczne, według których nie mógł zbytnio trenować. Byliśmy zaskoczeni, że dostał zgodę medyczną na powrót do bolidu w tak krótkim czasie. Lekarze powiedzieli nam, że to dzięki jego wytrenowaniu".
„(...) Jeżeli byłeś na drugich testach, albo na pierwszym wyścigu, widziałeś jaka była różnica w sprawności fizycznej Pascala. Ale potrzeba czasu, aby odrobić zaległości. Nie potrafimy działać cudów".
"Okropne" głosy krytyki
Niektórzy zarzucali Wehrleinowi brak ambicji czy profesjonalizmu. Kaltenborn wcześniej ostro skarciła krytykujących 22-latka.
„Myślę, że to naprawdę okropne, jak ludzie uważają, że mają jakiekolwiek kompetencje, aby mówić cokolwiek na jego temat". - powiedziała.„Mają tylko swój dziwny punkt widzenia (...), nie posiadają żadnego autorytetu do osądzania kogokolwiek. To raczej zatrważające, jak ludzie myślą, że mogą oceniać tę sytuację. Powinni najpierw spojrzeć na siebie".
„Wiele kosztuje kogoś tak ambitnego, aby otwarcie się przyznać »Chłopaki, w tych okolicznościach nie jestem w stanie przejechać całego dystansu wyścigu«. Dlatego powinno się raczej doceniać taką otwartość i szczerość. Nie jest o nią łatwo przy presji, jaka ciąży na tych gościach".
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Perez o Wehrleinie: Mam nadzieję, że nie dzieje się z nim nic poważniejszego
Podobne: Perez o Wehrleinie: Mam nadzieję, że nie dzieje się z nim nic poważniejszego



Podobne galerie: Perez o Wehrleinie: Mam nadzieję, że nie dzieje się z nim nic poważniejszego



Najczęściej czytane w tym miesiącu



Tapety na pulpit
Newsletter
Galerie zdjęć