Nowy właściciel F1 niezadowolony z wyścigu w Baku

Greg Maffei - jeden z szefów spółki Liberty Media, która przejęła Formułę 1 - skrytykował Grand Prix Azerbejdżanu.

Wskazał je jako przykład dobierania gospodarzy wyścigów przez poprzednie kierownictwo mistrzostw wyłącznie na podstawie zdolności ich organizatorów do płacenia dużych kwot za przywilej goszczenia królowej sportów motorowych. Zawody na ulicach Baku zadebiutowały w kalendarzu F1 ubiegłego roku pod nazwą GP Europy. Wbrew oczekiwaniom nie były wielkim widowiskiem, jednocześnie przyciągnęły bardzo mało widzów na trybuny. Zresztą udostępniono tylko 28 tysięcy biletów.

Zobacz także: Galeria zdjęć z inauguracyjnej edycji wyścigu Formuły 1 w Baku »

„Skończyliśmy z wyścigami w takich miejscach jak Baku w Azerbejdżanie, gdzie płacą nam ogromną sumę, ale nie pomagają w żaden sposób zbudować trwałej marki i dobrej kondycji naszego biznesu". - powiedział Maffei.

„Naszym zadaniem jest znajdywanie partnerów, którzy dobrze płacą, lecz również pomagają w budowaniu produktu (...)"

„Weźmy wyścigi uznawane za najbardziej ekscytujące: Abu Zabi, nocne zawody w Singapurze, Meksyk. Co działa dobrze w tych imprezach? Musimy lepiej podzielić się tą informacją z promotorami wszystkich wyścigów w miastach, gdzie układa się gorzej". - dodał.

Formuła 1 pod rządami Liberty Media przedłużyła kontrakty z organizatorami GP Rosji i GP Kanady.