Nos bolidu Lotusa - objaśnienie

Kontrowersyjny wygląd dziobów tegorocznych bolidów stał się głównym tematem w Formule Jeden. Zespoły Williams i McLaren opracowały dla swoich nowych samochodów tzw. nos "mrówkojada", Lotus wywołał jeszcze większe poruszenie, prezentując wczoraj wyscigówkę z nosem zakończonym dwoma długimi widelcami. Jak wyjaśnia znany ekspert techniczny F1 Craig Scarborough, w tym szaleństwie jest metoda. Nowe przepisy techniczne ze względów bezpieczeństwa nakazują pojedynczy czubek nosa, umieszczony dużo niżej niż dzioby w zeszłorocznych bolidach. Lotusowi udało się obejść ten pierwszy punkt regulaminu, poprzez stworzenie dwóch końcówek o nieco różnej długości. Dzięki temu krótsza nie jest uznawana za drugą szpicę nosa. Dwie końcówki dzioba będą przepuszczać pod bolidem odrobinę mniej powietrza do dyfuzora niż jedna, za to struga popłynie w najbardziej korzystnym miejscu, na samym środku.

„Koncepcja Lotusa naciąga literę przepisów do granicy". - napisał Scarborough w artykule dla brytyjskiego serwisu Autosport. Agresywnie zaprojektowany nos miał problemy z przejściem obowiązkowych testów zderzeniowych FIA, jednak ostatecznie udało się je zaliczyć i E22 będzie gotowy na drugą turę zimowych testów.

Lotus najwyraźniej bardzo zaryzykował. Jego bolid może okażać się piekielnie konkurencyjny, ale może też mocno rozczarować tempem. Kto wie, czy ta pokerowa zagrywka nie zadecyduje, czy masowo opuszczana przez kluczowe postacie stajnia z Enstone utrzyma się na powierzchni, czy też pójdzie na dno.