Formuła 1 » Aktualności F1 » McLaren podchodzi ostrożnie do wyścigu w Brazylii

McLaren podchodzi ostrożnie do wyścigu w Brazylii
2008-10-23 - P. Kątski Tagi: McLaren Mercedes, Hamilton, Martin Whitmarsh, Interlagos
McLaren zapowiedział, że pomimo siedmiopunktowej przewagi Lewisa Hamiltona nad drugim pretendentem do tytułu Felipe Massą, nie zamierza odpuszczać wyścigu o Grand Prix Brazylii.
Przewaga jaką ma kierowca McLarena nad Brazylijczykiem pozwala mu na ukończenie wyścigu nawet na piątym miejscu. Wydawać by się mogło, że zarówno dla zespołu z Woking jak i dla Hamiltona powinna to być zwykła 'angielska robota'. Jednak Martin Whitmarsh ma na ten temat zgoła odmienne zdanie twierdząc, że dopóki flaga w czarno białą kratę nie załopocze nad torem Interlagos, wszystko się jeszcze może zdarzyć.
"Bardzo łatwo jest odpaść z wyścigu" - mówi Whitmarsh. "Wiadomo, że nikt nie zamierza wchodzić tutaj Ferrari w paradę. Nie jest to dla nas wygodna sytuacja, ale nie mamy też zbyt wielu powodów do narzekań."
"Wierzę, że Lewisowi uda się utrzymać formę z Chin. Jechał jak przyszły mistrz - z pełnym opanowaniem i bez zbędnej brawury."
Wiadomo, że nawet pod koniec sezonu McLaren nie składa broni i przygotowuje szereg usprawnień swojego bolidu. Jednakże decyzja, czy te poprawki będą użyte w Brazylii ma zapaść dopiero pod koniec tygodnia.
"Dysponując pewnymi zasobami możesz zdecydować, czy chcesz użyć ich na przygotowanie pakietu ulepszeń. Nie wiem, ile dzięki niemu zyskamy, ponieważ w dalszym ciągu nad nim pracujemy."
"Może zysk będzie niewielki ponieważ nasze wysiłki skupiliśmy na poprawieniu wydajności aerodynamicznej bolidu. Nasi ludzie pracowali nad tym w czasie, gdy byliśmy za oceanem, a efekty poznamy dopiero w Brazylii."
Czego jeszcze brakuje w wypowiedzi dyrektora McLarena? Oczywiście pochwały dla Lewisa Hamiltona, który jego zdaniem mimo, że został poddany fali krytyki po Grand Prix Japonii, potrafił wytrzymać presję.
"Musicie przyznać, że to właśnie on dominował przez cały weekend w Chinach, tak więc nie poddał się nagonce na swoją osobę. Była ona sztucznie wywołana, gdyż potem wielu kierowców w rozmowie ze mną tłumaczyło, że ich wypowiedzi na temat Lewisa były całkowicie wyrwane z kontekstu."
"W tym sporcie to jednak norma. Im większe osiągasz sukcesy, tym ludzie bardziej cię krytykują. To samo tyczy się naszego zespołu. Jeśli zdarzy nam się jakieś potknięcie, wtedy jesteśmy pod większym ostrzałem niż inne zespoły, którym zdarza się popełniać o wiele większe błędy. Ja wolę jednak odnosić sukcesy i słuchać słów krytyki."
Martin Whitmarsh powiedział, co powiedział. My jednak wiemy swoje - na pewno ze swoich wypowiedzi nie przychodzili mu się tłumaczyć Robert Kubica i Fernando Alonso.
Przewaga jaką ma kierowca McLarena nad Brazylijczykiem pozwala mu na ukończenie wyścigu nawet na piątym miejscu. Wydawać by się mogło, że zarówno dla zespołu z Woking jak i dla Hamiltona powinna to być zwykła 'angielska robota'. Jednak Martin Whitmarsh ma na ten temat zgoła odmienne zdanie twierdząc, że dopóki flaga w czarno białą kratę nie załopocze nad torem Interlagos, wszystko się jeszcze może zdarzyć.
"Bardzo łatwo jest odpaść z wyścigu" - mówi Whitmarsh. "Wiadomo, że nikt nie zamierza wchodzić tutaj Ferrari w paradę. Nie jest to dla nas wygodna sytuacja, ale nie mamy też zbyt wielu powodów do narzekań."
"Wierzę, że Lewisowi uda się utrzymać formę z Chin. Jechał jak przyszły mistrz - z pełnym opanowaniem i bez zbędnej brawury."
"Dysponując pewnymi zasobami możesz zdecydować, czy chcesz użyć ich na przygotowanie pakietu ulepszeń. Nie wiem, ile dzięki niemu zyskamy, ponieważ w dalszym ciągu nad nim pracujemy."
"Może zysk będzie niewielki ponieważ nasze wysiłki skupiliśmy na poprawieniu wydajności aerodynamicznej bolidu. Nasi ludzie pracowali nad tym w czasie, gdy byliśmy za oceanem, a efekty poznamy dopiero w Brazylii."
Czego jeszcze brakuje w wypowiedzi dyrektora McLarena? Oczywiście pochwały dla Lewisa Hamiltona, który jego zdaniem mimo, że został poddany fali krytyki po Grand Prix Japonii, potrafił wytrzymać presję.
"Musicie przyznać, że to właśnie on dominował przez cały weekend w Chinach, tak więc nie poddał się nagonce na swoją osobę. Była ona sztucznie wywołana, gdyż potem wielu kierowców w rozmowie ze mną tłumaczyło, że ich wypowiedzi na temat Lewisa były całkowicie wyrwane z kontekstu."
"W tym sporcie to jednak norma. Im większe osiągasz sukcesy, tym ludzie bardziej cię krytykują. To samo tyczy się naszego zespołu. Jeśli zdarzy nam się jakieś potknięcie, wtedy jesteśmy pod większym ostrzałem niż inne zespoły, którym zdarza się popełniać o wiele większe błędy. Ja wolę jednak odnosić sukcesy i słuchać słów krytyki."
Martin Whitmarsh powiedział, co powiedział. My jednak wiemy swoje - na pewno ze swoich wypowiedzi nie przychodzili mu się tłumaczyć Robert Kubica i Fernando Alonso.
źródło: Autosport
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
McLaren podchodzi ostrożnie do wyścigu w Brazylii
Podobne: McLaren podchodzi ostrożnie do wyścigu w Brazylii




Podobne galerie: McLaren podchodzi ostrożnie do wyścigu w Brazylii



Najczęściej czytane w tym miesiącu



Tapety na pulpit
Galerie zdjęć
Newsletter