McLaren chce tytułu dla Hamiltona

Pomimo wielokrotnych zapewnień szefostwa McLarena, że celem apelacji w Sądzie Arbitrażowym FIA nie jest zapewnienie tytułu mistrzowskiego Lewisowi Hamiltonowi, a wyjaśnienie niejasnych przepisów, dzisiejsze wystąpienie prawnika McLarena Iana Milla nie pozostawia wątpliwości, że wcale tak nie jest. Po Grand Prix Brazylii okazało się, że paliwo wtłoczone podczas tankowania do bolidów BMW Sauber i Williams miało zbyt niską temperaturę. Dyskwalifikacja Nico Rosberga, Roberta Kubicy i Nicka Heidfelda oznaczałaby, że Lewis Hamilton zostałby sklasyfikowany na czwartej, a nie na siódmej pozycji, co dałoby mu tytuł mistrza świata.

W Brazylii sędziowie zdecydowali się jednak nie karać kierowców BMW Sauber i Williamsa, więc pomimo zapewnień Hamiltona, że chce zdobyć mistrzostwo na torze a nie w sądzie, McLaren odwołał się od decyzji sędziów.

„Zasady są jasne”, powiedział dziś przed Sądem Arbitrażowym Mill. „Doszło do złamania przepisów - chodziło o nielegalne zwiększenie osiągów. Obawiam się, że karą za takie wykroczenie musi być dyskwalifikacja.” Mill nalegał również, aby niezależni sędziowie FIA nie brali pod uwagę faktu, że ich decyzja może mieć wpływ na to, kto zostanie mistrzem świata.

„Proszę was, abyście rozważyli tą sprawę jakby chodziło o dowolny zespół, w dowolnym momencie sezonu”, apelował Mill. „W historii zawsze, gdy dochodziło to dyskwalifikacji, dochodziło również do zmiany wyników wyścigu. Chcemy, aby i tym razem tak było.”

„Kierowca może być zupełnie niewinny, ale może skorzystać prowadząc nielegalny bolid”, kontynuował. „Jeśli zespół zostanie zdyskwalifikowany, jasne jest, że również kierowca musi stracić punkty.”

Argumentacja prawnika McLarena wydaje się co najmniej dziwna. Przypomnijmy, że we wrześniu McLaren w związku z aferą szpiegowską został zdyskwalifikowany mistrzostw konstruktorów, jednak Fernando Alonso i Lewis Hamilton zachowali punkty.

Wyrok sądu spodziewany jest w piątek.