Massa napędzany walką o utrzymanie się w F1

Felipe Massa wierzy, że wiadomość o utracie kokpitu Ferrari po sezonie 2013 go zmobilizowała i znajduje to odzwierciedlenie na torze.

W zeszłotygodniowym GP Singapuru, które było pierwszym występem Massy od momentu, kiedy dowiedział się, że musi szukać nowego zespołu na przyszły rok, Brazylijczyk zakwalifikował się wyżej niż teamowy kolega Fernando Alonso i mimo pechowego startu oraz wykonania aż trzech pit-stopów, ukończył zawody na szóstym miejscu, 10 sekund za Mercedesami. Były wicemistrz świata dostrzega u siebie pobudzenie wynikające nie tylko z chęci zaimponowania teamom, w których zabiega o posadę, ale także wyswobodzenia od roli pomocnika Alonso.Spytany przez serwis Autosport, czy w nowych okolicznościach idzie mu lepiej, Felipe odparł: „Tak, na pewno. Bardzo podoba mi się ta sytuacja.

„Jak mówiłem, już nie mogę za bardzo pomóc Fernando - jego położenie w mistrzostwach jest uzależnione od wyników Sebastiana (Vettela), nie ode mnie. Tak wygląda ta sytuacja.

„Większość zespołów już nie ulepsza bolidów, więc jestem przekonany, że obecny układ sił w stawce utrzyma się do końca sezonu; jestem pewny, że przez resztę wyścigów będę miał konkurencyjny samochód". Spytany, czy szósta pozycja była dobrą zachętą do zatrudnienia go, Massa tłumaczył: „Tak. Na pewno zawody mogły ułożyć się lepiej, ale patrząc teraz, również mogło być gorzej.

„Fantastycznie ruszyłem, lecz w pierwszym zakręcie zostałem zablokowany po wewnętrznej i nie mogłem nikogo wyprzedzić - nawet straciłem pozycje.

„To był jeden z moich problemów, bo potem zawsze jechałem za kimś. Pod koniec wielu kierowców zmagało się ze zużytymi oponami, więc mogłem odrobić straty.

„Patrząc ogólnie, nie było źle".