Massa kolejnym, który mógł wygrać w Baku

Felipe Massa jest następnym kierowcą wierzącym, że przeszła mu koło nosa wygrana w wyścigu Formuły 1 o GP Azerbejdżanu.

Zawody na ulicach Baku miały szalony przebieg i ostatecznie padły łupem Daniela Ricciardo, który startował dopiero z dziesiątego pola.

Niejeden twierdzi, że to on powinien być sensacyjnym triumfatorem zamiast Australijczyka. Mówił tak Fernando Alonso, czy Sergio Perez. Poza tym Red Bull uważa, że równie dobrze mógł zwyciężyć jego drugi kierowca Max Verstappen. Wielkim niespełnionym wyścigu czuje się też Felipe Massa, wyeliminowany przez awarię amortyzatora.

„Był moment podczas GP Azerbejdżanu, gdy myślałem, że to będą jedne z najbardziej pamiętnych zawodów w moje karierze". - zaczyna 36-latek w swojej kolumnie na portalu Motorsport.com.

„Zamiast tego tylko znalazłem się na liście niesklasyfikowanych kierowców. Więc skończyłem z zerowym dorobkiem punktowym i wielkim żalem, że nie udało się wykorzystać szansy na świetny rezultat".

„Na treningach i w kwalifikacjach bardzo podobało mi się tempo mojego bolidu. Byłem przekonany, że łatwo wejdziemy do Q3 i znalazło to potwierdzenie w wynikach".

„To, czego wtedy nie mogłem sobie wyobrazić, był fakt, że ostatecznie znajdę się w położeniu, aby wygrać Grand Prix. Okazja ta pojawiła się dopiero kiedy pokazano czerwoną flagę".

„Po kilku okrążeniach zawodów zdałem sobie sprawę, że mogę zacząć liczyć na coś więcej niż tylko punkty. Łatwo wyprzedziłem oba samochody Force India oraz Kimiego Raikkonena i gdy wyścig wstrzymano, jechałem trzeci, za Lewisem Hamiltonem oraz Sebastianem Vettelem".

„Wówczas oczywiście nie wiedziałem, że obydwaj wpadną w niespodziewane tarapaty. Byłem przekonany, że szybko mi odjadą. Ale samo stanęcie na podium było perspektywą, z której mogłem się naprawdę cieszyć".

„Jednak kiedy wróciliśmy na tor, od razu poczułem, że w bolidzie coś nie działa jak trzeba".Gdyby Massa wygrał, byłoby to jego pierwsze zwycięstwo od triumfu w domowym GP Brazylii w 2008 roku.