Malezja otwarta na powrót do kalendarza F1 w przyszłości

Dato' Razlan Razali sprawujący pieczę nad torem Sepang jest skłonny rozważyć w przyszłości ponowne goszczenie na nim wyścigu Formuły 1 o GP Malezji, jeżeli królowa sportów motorowych pod rządami Liberty Media będzie odzyskiwała fanów.

Niedawno Malezja uzgodniła rozwiązanie swojego kontraktu z F1 i nie ma jej w kalendarzu mistrzostw na sezon 2018. Jednak nie musi to być ostateczny rozwód. Spytany przez portal Motorsport.com, czy kiedyś przyjąłby najważniejszą serię wyścigową świata z powrotem, Razali odpowiedział: „Oczywiście - tor nadal istnieje".

„Jeżeli F1 spełni wszystkie warunki, weźmiemy ją z powrotem. Chcemy zobaczyć, jak na nowo jest ekscytująca. Nowi właściciele muszą odzyskać kontrolę nad nią i wyścigami".

„Bernie (Ecclestone) trochę stracił kontrolę nad FIA. Drastyczna zmiana przepisów na sezon 2014 i nowe silniki V6 to był początek negatywnej spirali dla F1".

„Wyścigi stały się mniej ekscytujące i odbiło się to na zainteresowaniu widzów, zarówno tych przed telewizorami, jak i tych przychodzących na tor. F1 musi z powrotem emocjonować, trzeba to naprawić".

„Zobaczymy, co wymyśli nowe kierownictwo".

Malezja oferuje najtańsze bilety na wyścig F1, mimo tego sprzedaje ich coraz mniej. Podczas gdy tor może pomieścić 120 tysięcy kibiców, ubiegłego roku gościł tylko 45-tysięczną widownię.

Razali przyznał, że zawody na jego obiekcie pogrąża także sąsiednie GP Singapuru, cieszące się znacznie większą popularnością.„Dwa wyścigi w południowo-wschodniej Azji to sytuacja zabijająca F1". - stwierdził.

„Byłoby dużo lepiej, gdybyśmy mogli organizować zawody naprzemiennie".

„Wierzę, że Singapur proponował nam coś takiego, zanim dołączył do kalendarza. Stało się to gdy jeszcze nie piastowałem swojego stanowiska i widocznie odmówiliśmy. Czy rozważyłbym taką możliwość, gdyby pojawiła się ponownie? Tak".Razali dodał, że poza tym analizuje scenariusz goszczenia na Sepang testów F1, ale ma wątpliwości, czy byłoby to opłacalne finansowo.