Maldonado nie przejmuje się reputacją rozbijaki

Pastor Maldonado nie zamierza jeździć ostrożniej po ty, by zejść z radaru sędziom.

Ubiegłego roku kierowca Williamsa wyłapał najwięcej kar ze wszystkich zawodników, podczas sezonu 2013 kontynuuje ten trend. W GP Belgii zakończył występ Paula di Resty i musiał zaliczyć dodatkowy przejazd przez aleję serwisową, z 10-sekundowym postojem u mechaników.Maldonado nie czuł się odpowiedzialny za tę stłuczkę, ale chociaż reputacja Wenezuelczyka skłania do szukania winy po jego stronie w każdym incydencie, w jakim bierze udział, ani myśli zacząć stronić od ostrej walki, noszącej za sobą ryzyko kolizji. „Ścigam się. Przecież to są wyścigi". - tłumaczył udzielając wywiadu ESPNF1. „Będę dalej tak robił, a jeśli ktoś coś o mnie myśli, ma do tego prawo. Nie mogę mu zabronić". Spytany, czy czuje, że sędziowie się go czepiają, 28-latek odparł: „Gdy popełniasz błąd, musisz ponieść karę. Ale niektóre z decyzji jakie podejmują są dosyć surowe. Takie mam zdanie".

Maldonado powtórzył, iż nie powinien zostać ukarany za uderzenie di Resty na torze Spa, ale jednocześnie stwierdził, że trafne sędziowanie to trudne zadanie. „Zależy, jak się patrzy na daną sytuację". - mówił. „To tak, jak w piłce nożnej. Zawsze ciężko wypowiadać się komuś, kto tylko na zdarzenie patrzy, nawet niełatwo tłumaczy się sytuację samym jej uczestnikom.

„(Ale) to, co wydarzyło się na Spa, według mnie jest bardzo jasne i oczywiste. Myślę, że dostałem karę niezasłużenie".