Kubica niemal pewny powrotu do F1

Robert Kubica zachowując ostrożność dał sobie 80-90 procent szans na wznowienie kariery w Formule 1.

W wywiadzie opublikowanym przez brytyjski tygodnik Auto Express polski kierowca przyznał, że przed czerwcowym testem z Renault miał tylko cień nadziei na ponowne starty w najważniejszej serii wyścigowej świata, ale obecnie uważa je za bardzo prawdopodobny scenariusz.

„Gdybyś spytał mnie, jak bardzo sądziłem realnie myśląc, że powrót do F1 jest możliwy, dałbym sobie do 10 albo maksymalnie 20 procent szans. Ponieważ czas płynie (...)". - mówił 32-latek. Zapytany, ile szans daje sobie dzisiaj, Kubica odparł: „Ponieważ jestem wielkim realistą i stąpam twardo po ziemi, powiem 80 albo 90 procent".

Opowiadając o teście za sterami Lotusa E20 na torze Ricardo Tormo pod Walencją, krakowianin tłumaczył: „Pierwszym celem było zorientowanie się, czy będę w stanie jeździć. To mniej więcej zostało zaliczone. Drugie zadanie, myśląc realistycznie, to powiedzmy powolne podkręcanie tempa, krok po kroku. F1 to ciężka rywalizacja, a ja miałem długą przerwę od wyścigów".

„Myślę, że większość moich wątpliwości została rozwiana i bardzo się z tego cieszę. W zasadzie to była dla mnie wielka ulga, ponieważ ten test był sprawdzianem, czy »Tak, mogę to robić«, czy »Nie, muszę zamknąć drzwi do F1 na zawsze«".

„(...) Walencja pokazała, że tak naprawdę nie jest tak trudno, jak sądziłem. Powrót jest bardziej realny niż kiedykolwiek bym pomyślał".

„(...) Widzę, że niekoniecznie wszystko jest skończone. Jeżeli dostanę telefon, nie będę musiał się zastanawiać, albo odpowiedzieć »Hmmm, może nie będę w stanie tego zrobić«. Odpowiem »Tak, mogę to zrobić. Ruszajmy«.

Kubica jednak nie przyjąłby oferty natychmiastowego wznowienia startów.Spytany, czy następny krok to kolejny test, odparł: „Oczywiście. Nie mogę od razu z powrotem się ścigać. Nie zrobię tego. To byłoby szalone".

„Gdyby ktoś zadzwonił i poprosił o start w przyszłym tygodniu, nie zrobiłbym tego. Nie dlatego, że nie czuję się na siłach; po prostu czuję, że nie mogę się śpieszyć".

„Oczywiście byłoby trudno odmówić, ale po wypadku dużo pracowałem nad swoim komfortem psychicznym, sferą mentalną. Te miesiące to najszczęśliwszy okres dla mnie w ostatnich sześciu latach. Chciałbym, aby trwał jak najdłużej, a zbyt wczesne wejście niosłoby za sobą duże ryzyko, że sprawy mogą pójść źle".

„Może to zabrzmieć dziwnie, ale nie jestem 18-letnim debiutantem, który chce dostać się do F1 za wszelką cenę. Pragnę być w F1 jeśli mam 100-procentową pewność, że jestem zdolny wykonać swoją robotę".

„To cel, który chciałbym osiągnąć. Wciąż mam przed sobą parę kroków i zobaczymy, jak zareaguję. Ale kiedy pozbywasz się 80 procent wątpliwości jednego dnia, naprawdę czujesz się fantastycznie. Tak stało się w Walencji".

„Byłem zszokowany szczerze mówiąc. Było bardzo, bardzo imponująco pod względem odczuć. Nie mówię o szybkości - parę dziesiątych sekundy w tę czy w tamtą stronę - ale o odczuciach i wrażeniach. Od razu były niesamowite".

Spytany, czy marzenie o pierwszym polskim mistrzu świata F1 jest wciąż żywe, Kubica odpowiedział: „Posuwamy się za daleko. Potężnie za daleko. Najlepszy dzień byłby dla mnie taki, gdybym czuł, że jeżdżę dokładnie tak samo jak przed wypadkiem. Myślę, że byłby to mój najlepszy cel osobisty, który jest na dzisiaj osiągalny".