Hamilton uważa, że miałby trudności z obronieniem się przed Vettelem, gdyby nie Bottas

Lewis Hamilton twierdzi, że miałby problemy z dowiezieniem do mety zwycięstwa w wyścigu Formuły 1 o GP Węgier, gdyby zespołowy partner Valtteri Bottas nie wstrzymywał najgroźniejszego rywala Sebastiana Vettela.Przebijający się z czwartego pola Vettel realizował dziś inną strategię niż prowadzący kierowcy Mercedesa, dzięki czemu w drugiej połowie zawodów miał od nich dużo nowsze i dwa stopnie bardziej miękkie opony. Niewiele brakowało, a as Ferrari po swoim pit-stopie znalazłby się bezpośrednio za plecami Hamiltona. Mógł wrócić na tor przed Bottasem, gdyby postój mu się odrobinę nie przedłużył.

Wydawało się, że choć nie zdołał przeskoczyć Fina, Niemiec wciąż ma szanse triumfować, ponieważ do końca wyścigu było jeszcze 30 okrążeń. Jednak mimo dysponowania znacznie przyczepniejszym ogumieniem Vettel bardzo długo nie potrafił znaleźć recepty na Bottasa.

Wreszcie go wyprzedził (przy okazji doszło do kolizji), ale wtedy do mety pozostawało już zaledwie 5 pełnych kółek, a liderujący Hamilton w międzyczasie zdążył odskoczyć im na całkowicie bezpieczną odległość.

„(...) Do momentu, gdy (Vettel) wyprzedził Bottasa, jechałem wolniej. Dbałem o mój silnik i samochód, mogłem narzucić większe tempo. (Ale) Gdyby wyjechał z pit-stopu przed nim, prawdopodobnie dogoniłby mnie może pięć okrążeń przed końcem. Czy byłbym w stanie utrzymać go za sobą? Miałbym trudności". - powiedział Hamilton. „Szczęśliwie wypracowałem wystarczającą przewagę, kiedy miałem okazję, w czasie gdy był za Valtterim". - dodał.

Hamilton triumfował z przewagą 17,123 sekundy.

Vettel może pocieszać się, że finiszując na drugim miejscu zminimalizował swoją stratę punktową w dzisiejszym wyścigu (dzielą go teraz 24 oczka od Hamiltona w klasyfikacji generalnej) - i że od 2004 roku nie zdarzyło się, by kierowca, który wygrał GP Węgier, w tym samym sezonie sięgnął po mistrzostwo świata.