Hamilton obszernie o rozstaniu z McLarenem i zostaniu kierowcą Mercedesa. "To mój ostatni krok do niezależności"

Lewis Hamilton wyjaśnia, że przejście na sezon 2013 ze zwyciężającego wyścig za wyścigiem McLarena do Mercedesa, który na przestrzeni trzech ostatnich lat wygrał tylko jedne zawody, jest nie ryzykiem, a wyzwaniem - niezbędnym dla kariery kierowcy Formuły 1. Brytyjczyk chce zasmakować pracy z innym teamem, nie należącym jeszcze do czołówki i wynieść go na szczyt stawki, powtarzając historę Michaela Schumachera, który przed laty z mistrzowskiego Benettona przeniósł się do prezentującej wówczas średnią formę ekipy Ferrari. „Chyba nie ma drugiego kierowcy w Formule 1 znanego z czegoś takiego. Liczę, że pewnego dnia to samo będzie można powiedzieć o mnie". - tłumaczył Hamilton.

„Nie wiem, co się stanie. Wiem tylko, że każdy musi tego doświadczyć, pracy z nowymi ludźmi, w nowych środowiskach. To po prostu etap dorastania. Myślę, iż czynię ostatni krok do niezależności. (...) Mogłem zostać tu, gdzie jestem i miałbym łatwo. McLaren to niesamowita stajnia. Póki co ma najlepsze zasoby. Jej fabryka jest nietykalna. Mają naprawdę wszystko, więc tak naprawdę powinni wygrywać więcej". Mistrz świata sprzed czterech lat sugerował, że sukcesu z Mercedesem nie odniesie natychmiast, a dopiero wtedy, gdy zacznie się uwidaczniać jego wkład w rozwój srebrnego bolidu: „Jestem całkowicie świadom, iż mój nowy zespół obecnie nie ma mistrzowskiej wyścigówki. Samochód, którym aktualnie jeżdżę, sam rozwinąłem. Następnego roku McLaren będzie miał ewolucję wozu, który pomagałem rozwijać i to będzie kandydat do tytułu. Ale my z Mercedesem będziemy pracować bardzo, bardzo ciężko, by w przyszłym sezonie mieć lepszy samochód, choć na to potrzeba czasu. Nie można po prostu przyjść i od razu zmienić sytuację. Koncentrujemy się bardziej na celach długoterminowych". Pytany o przebieg negocjacji z McLarenem i Mercedesem, Hamilton ujawnił, że był to dla niego bardzo trudny okres, w trakcie którego zmieniał zdanie bardzo często. „To było bardzo, bardzo stresujące". - powiedział. „Raz myślałem 'podejmijmy to wyzwanie', zaraz potem 'zostaję tu, gdzie jestem'. Chodziło mi o to, aby załatwić sprawę na moich warunkach. Nie byłem naciskany i pośpieszany, aczkolwiek ciążyło na mnie wiele presji. Miałem kilka ostatecznych terminów, nie wywiązałem się z żadnego".Lewis zaprzeczył, jakoby do odejścia z McLarena przekonała go lepsza oferta finansowa Mercedesa: „Obie propozycje były bardzo, bardzo podobne. Jedna miała nieco mniej dni PR, ale nie chodziło o to. Martin (Whitmarsh - szef McLarena) zapytał mnie, co jeszcze może mi dać. Odpowiedziałem mu 'szczerze mówiąc Martin, chodzi mi o wyzwanie'".Hamilton wyznał także, że odkąd podjął decyzję o zmianie ekipy, nie rozmawiał jeszcze z szefem i współwłaścicielem Grupy McLarena - Ronem Dennisem. Spytany przez dziennikarzy, czy jego były szef i mentor ma prawo czuć się zdradzony po tym, jak prowadził jego karierę od kartingu, 27-latek odparł: „Musisz zapytać Rona, czy tak widzi całą sprawę".Brytyjski zawodnik zaznaczył bądź co bądź, że chce opuścić McLarena w pokoju. Podczas GP Japonii planuje przeprowadzić spotkanie z zespołem i podziękować mu za wieloletnią współpracę: „Gdy rozmawiałem z Martinem powiedziałem, że nie planuję palić za sobą mostów. (...) Będzie ciekawie pojawić się teraz w garażu. Jest paru gości, którzy pracują nad moim bolidem od 2007 roku. Są też inni, którzy byli z teamem od początku mojej jazdy w F1, utrzymuję z nimi wspaniałe relacje, ale jeszcze nie miałem okazji podyskutować o tej sytuacji. Powiedziałem Martinowi, iż chcę zorganizować wielkie spotkanie, porozmawiać i odpowiedzieć na wszystkie pytania ekipy".Jednak zanim się pożegna, Hamilton musi stoczyć w barwach McLarena ostatni bój - o mistrzowski tytuł sezonu 2012. Whitmarsh chce, by jego podopieczny poświęcił mu się całkowicie, dlatego zamierza odgraniczyć go od medialnego szumu spowodowanego postanowieniem o przejściu do Mercedesa.

„Zdecydowanie jest powód, by był rozproszony w najbliższych dniach i tygodniach". - powiedział szef teamu z Woking. „Musimy go od tego ochronić. Zapewnił mnie, iż do końca roku jest człowiekiem McLarena i będzie skoncentrowany tylko na wygrywaniu. Trzeba stworzyć w jego środowisku tyle ochrony, ile tylko można".Whitmarsh zaprzeczył dodatkowo, jakoby chociaż walczy o miano czempiona, Hamilton może zostać odsunięty od prac rozwojowych tegorocznego bolidu McLarena i być traktowany gorzej niż zespołowy partner Jenson Button, np. poprzez otrzymywanie tylko części wyprodukowanych poprawek do samochodu.

„Lewis jest kierowcą McLarena, będzie dostawał wszystkie ulepszenia, jakie przygotujemy jeszcze w tym roku". - oświadczył. „Będzie zaangażowany w rozwój wyścigówki na torze, chociaż naturalnie nie weźmie udziału w pracy nad przyszłorocznym bolidem w fabryce".