Ferrari znów straszy odejściem z F1

Prezydent Ferrari - Sergio Marchionne nawiązał do retoryki poprzednika Luki di Montezemolo, grożąc wycofaniem się włoskiej marki z Formuły 1, zdenerwowany ostatnimi przepychankami politycznymi z szefem najważniejszej serii wyścigowej świata Bernie Ecclestone'em oraz prezydentem FIA - Jeanem Todtem i forosowaniem w mistrzostwach nowego silnika. Ecclestone z Todtem niedawno otrzymali specjalny mandat od Światowej Rady Sportów Motorowych FIA do samodzielnego ukierunkowania F1, któremu Ferrari zdecydowanie się sprzeciwia.

Parę dni temu Ecclestone dolał oliwy do ognia sugerując, że zbytni wpływ Ferrari oraz Mercedesa na Formułę Jeden "zniszczy" ją. Ferrari teraz zdecydowało się sięgnąć po najcięższy oręż w walce o niedopuszczenie do udostępnienia w F1 prywatnym zespołom alternatywnej jednostki napędowej do obecnego hybrydowego, 1,6-litrowego V6 turbo, albo całkowitego zastąpienia tego motoru nowym, tańszym i mniej zaawansowanym. „Ferrari może znaleźć inne sposoby na pokazanie swojej zdolności do ścigania się i wygrywania". - ostrzegł Marchionne podczas przedświątecznego spotkania z dziennikarzami.

„Byłoby bardzo szkoda, ale Ferrari nie może zostać postawione w kącie na kolanach i nie móc nic powiedzieć".Odnosząc się do mandatu udzielonego Ecclestone'owi i Todtowi przez Światową Radę Sportów Motorowych FIA, Włoch tłumaczył: „Oczywiście nie zgadzamy się z tym krokiem, ponieważ naszym zdaniem przepisy powinny być rozwijane w sposób skoordynowany".

„Tak samo uważają Mercedes i Renault. Wydajemy tutaj setki milionów euro, więc mówimy o decyzjach, które nie powinny być podejmowane lekko".

„Kłopot polega na tym, że próbując stworzyć silnik bardziej przystępny dla mniejszych ekip, w pewien sposób szkodzimy tym zdolnym się rozwijać. A my ścigamy się właśnie dlatego".

„Ruszamy na tor udowodnić sobie i wszystkim naszą zdolność do poradzenia sobie z technologią silnika. Jeżeli zaczniemy lekceważyć tę przewagę, Ferrari nie ma po co się ścigać".

„Jeśli zrobimy z F1 serię NASCAR, Ferrari już nie będzie nią zainteresowane. Jednocześnie nie sądzę, by ktokolwiek chciał naszego odejścia".

„Rozumiem problemy mniejszych teamów, ale musi rozwiązywać je właściciel F1, nie Ferrari".

„To oni chcieli obecnych jednostek napędowych. To był pomysł (Maxa) Mosleya (poprzedniego prezydenta FIA - przyp. red.) i był słuszny - przyszłością przemysłu samochodowego są hybrydy".Między Ferrari, a F1 oraz FIA zaczęło publicznie iskrzyć, gdy Scuderia użyła swojego historycznego prawa weta do zablokowania realizacji idei odgórnego ograniczenia cen wystawianych prywatnym zespołom za dostawę silników.

Później Todt i Ecclestone sugerowali, że prawo weta stajni z Maranello może zostać podważone w przyszłości.Teraz Marchionne odpowiedział: „Jean Todt i Bernie Ecclestone nie mają prawa poddawać pod dyskusję naszego prawa weta".

„Warunki ekonomiczne, na podstawie których Ferrari dostarcza swój silnik klientom, nie mogą być ustalane przez Komisję F1".

Marchionne wskazał Formule 1 motocyklową serię MotoGP za przykład obdarzania producentów należytym szacunkiem, a także posiadania właściwych przepisów technicznych.

„W świecie wyścigów motocyklowych panuje wielki respekt dla producentów. Podejmuje się decyzje razem, negocjuje ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, dlatego wprowadzane zmiany są w pełni popierane przez wszystkich i ustalane szybko". - wyjaśniał.„Przepisy, jakie mamy w F1, nie mają nic wspólnego z zasadami w wyścigach motocyklowych. To dwa różne podejścia".

„W F1 potrzebujemy prawników, aby odpowiednio zinterpretować regulamin. Nie można w tym trwać".

„(...) Myślę, że powinniśmy pozbyć się zawiłości regulaminu, bo są nie do strawienia".