Ecclestone nie może porozumieć się z zespołami ws. nowego Concorde Agreement. Małe teamy grożą sądem

Kolejna wersja umowy Concorde Agreement regulującej funkcjonowanie Formuły 1, która ma wejść w życie na sezon 2013, wciąż nie posiada podpisów wszystkich zespołów. Ekipy środka i końca stawki wierzą, że proponowane przez szefa królowej sportów motorowych Berniego Ecclestone'a ustalenia stawiają je na przegranej pozycji względem czołowych teamów. Swoich praw chcą dochodzić w sądzie. Punktem zapalnym sporu jest planowane powstanie wśród zespołów nowego ciała, które ma opracowywać przepisy techniczne, poddawać je we własnym gronie pod głosowanie, a następnie przekazywać FIA. Federacja będzie mogła propozycję zmian zasad budowy bolidów zaakceptować lub odrzucić, ale nie modyfikować. Problem polega na tym, że w skład komitetu mają wchodzić przedstawiciele tylko sześciu stajni. Ferrari, McLarenowi i Red Bullowi jako jedynym obiecano posiadanie w nim "swojego człowieka" na stałe. Małe zespoły obawiają się, że topowe stajnie będą tworzyć regulamin tak, aby je faworyzował. Według medialnych przecieków rozważany jest pomysł dochodzenia swoich praw drogą sądową. Słabsze ekipy chcą ponoć zapukać do drzwi europejskiego wymiaru sprawiedliwości i domagać się stosowania w Formule 1 zasad równości, obowiązujących na terenie Unii Europejskiej. Podpisu pod nowym Concorde Agreement na pewno nie złożyła jeszcze Marussia. Co ciekawe, Ecclestone póki co wcale ją o to nie prosił.