Carmen Jorda liczy na żeńską F1

Carmen Jorda pełniąca rolę kierowcy rozwojowego Lotusa zdecydowanie poparła pomysł powołania drugiej Formuły 1 wyłącznie dla kobiet.

Żeńską F1 zaproponował ostatnio sam szef mistrzostw Bernie Ecclestone, skoro do wyścigów jego cyklu nie może się przebić żadna przedstawicielka płci pięknej już od prawie czterech dekad. Idea 84-letniego Brytyjczyka spotkała się z wielką niechęcią testerki Williamsa - Susie Wolff, jednak druga kobieta w pozawyścigowej stawce kierowców F1 wiąże z nią duże nadzieje.

„Ludzie uważają, że kobieta nie może wygrać w Formule 1, dlatego sądzę, iż żeńska odmiana tego czempionatu byłaby trafną odpowiedzią na wspomniany problem". - tłumaczyła Jorda, która spędziła trzy sezony w serii GP3, ale nie zdobyła tam ani jednego punktu.

„Mamy poważnych zwolenników żeńskiej F1, jak widzieliśmy niedawno!" - cieszyła się 26-letnia Hiszpanka.

„Gdyby ją powołano, byłoby fantastycznie!"

Jorda żaliła się, że kobietom ze względu na płeć trudniej przebić się w wyścigach niż mężczyznom. „Kiedy byłam bardzo młoda - dopiero zaczęłam jeździć na gokartach - pewnego razu stanęłam na podium i chłopak na jego najniższym stopniu się popłakał. Gdy spytali dlaczego, odparł, że płacze, bo pokonała go dziewczyna. Tak reagują mężczyźni we wszystkich wyścigach - próbują cię stłamsić!" - powiedziała.Jorda jednak wyraziła przekonanie, iż wystartuje w wyścigu F1 bez względu czy powstanie druga odmiana tych mistrzostw dla kobiet.

Gdy stwierdzono, że nie ma gwarancji, że kiedykolwiek będzie się ścigać w Formule Jeden, zawodniczka Lotusa odparła: „Oczywiście, że jest. Nie wątpiłam w to ani przez sekundę!"