Ważą się losy Grand Prix Chin

Organizatorzy Grand Prix Chin zastanawiają się, czy przedłużyć kontrakt na rozgrywanie wyścigu Formuły 1, który wygasa w 2010 roku.

Chociaż pierwszy wyścig w Szanghaju odbył się zaledwie cztery lata temu, kiepska sprzedaż biletów oraz rzekome wycofanie się głównego sponsora wyścigu - koncernu Sinoptec - mogą oznaczać, że wyścig będzie po prostu nierentowny. Wysoko postawiony urzędnik powiedział agencji AFP, że zawsze istniała szansa, że Chiny zrezygnują z wyścigu już po 2010 roku.

„W chwili obecnej przeprowadzamy odpowiednie badania. W przyszłym roku powinniśmy znać ostateczną odpowiedź”, powiedział Qui Weichang - dyrektor Wydziału Sportu w Szanghaju.

Następnie dodał: „Chcemy, aby wszystkie strony zyskały - zarówno Bernie Ecclestone jak i organizatorzy wyścigu. Jeśli to jest coś, co możemy zrobić, a jak dotąd nasza współpraca dobrze się układała, na pewno rozważymy jej przedłużenie.”

Jednym ze zmartwień organizatorów wyścigu w Szanghaju są koszty, które mogą wzrosnąć, jeśli Bernie Ecclestone zażąda zorganizowania Grand Prix przy sztucznym oświetleniu. „W Singapurze wyścig nocny jest doskonałym sposobem na ściągnięcie sporej liczby turystów do jakby nie patrzeć małego kraju”, powiedział. „Oczywiście dało nam to sporo do myślenia, ale musimy zastanowić się, czy podobne atrakcje przyciągnęłyby również do nas większe rzesze kibiców.”

„Myślę, że Singapur zorganizował naprawdę unikalną imprezę, ale nasza sytuacja jest zupełnie inna.”