Vettel nie potrafił przemóc żądzy swojego ego

Podczas GP Korei Sebastian Vettel nie odpuszczał do samego końca. Dwukrotny mistrz świata ryzykował jadąc na krawędzi mimo mocno zużytych opon i ponad 10-sekundowej przewagi nad Lewisem Hamiltonem. Po co? Dla lepszych statystyk.

Niemiec w sezonie 2011 śrubuje niemal wszystkie swoje rekordy, ale z jednym nie idzie mu najlepiej. Na przestrzeni 15. tegorocznych Grand Prix reprezentant Red Bulla tylko jeden raz uzyskał najlepszy czas okrążenia w wyścigu. Ubiegłej niedzieli 24-latek postanowił poprawić się pod tym względem i ostatnie kółko na torze Yeongam pokonał w rekordowym czasie 1:39.605, przebijając dotychczasowy najlepszy wynik zawodów należący do Hamiltona o niecałe 0.9 sekundy. „Myślałem, że mnie zabiją". - wyznał Vettel spytany, czy szefostwo Red Bulla już mu pozwala na tego typu szarże, ponieważ zapewnił sobie tytuł. „Powiedzieli mi przez radio 'nie masz najlepszego czasu', co oczywiście było nieprawdą. Nagle usłyszałem 'Ty idioto, masz go'. To naprawdę głupie. W innych wyścigach takie zachowanie byłoby pewnie bez sensu, ale tutaj samochód prowadził się dobrze i tak, przycisnąłem trochę mocniej po to, by wykręcić najlepszy rezultat jednego okrążenia. Prawdopodobnie odezwało się moje ego, ponieważ za takie osiągnięcia nie dają punktów, więc to było naprawdę głupie, ale jestem szczęśliwy". Po GP Korei prasa na całym świecie zgodnie przyznała, że lider Czerwonych Byków mimo dwóch mistrzostw na koncie wciąż czuje głód sukcesu. „Świętowanie na Suzuce nie obrobiło Vettela z determinacji". - napisali dziennikarze włoskiej La Gazzetta dello Sport. „On jest niczym kanibal, podobnie jak jego idol Schumacher". - dodał Tuttosport.