Verstappen skarży się na bolid po przegranej walce o pole position

Max Verstappen był faworytem wczorajszych kwalifikacji Formuły 1 do GP Meksyku, ale w ostatniej chwili niespodziewanie został pokonany przez partnera z Red Bulla, Daniela Ricciardo. Po czasówce wyraźnie zły Holender żalił się, że zawiódł go bolid.

21-latkowi uciekła szansa, aby zostać nowym najmłodszym zdobywcą pole position w historii F1. Jeszcze może to zrobić podczas którejś z dwóch pozostałych rund sezonu 2018, ale w Brazylii i Abu Zabi raczej będzie ciężej wygrać niż na sprzyjającym Red Bullowi torze imienia braci Rodriguez. Verstappen dyktował tempo na wszystkich trzech treningach, następnie prowadził w finałowej części kwalifikacji po pierwszych przejazdach. Jednak w drugiej połowie Q3 jego czas został poprawiony przez Ricciardo o 0,026 sekundy.

Max nie zdołał odpowiedzieć zespołowemu koledze. Gdy wysiadł z kokpitu, skarżył się na problemy z samochodem.

„Całe kwalifikacje były beznadziejne". - powiedział.

„Po prostu nie było dobrze. Przez całą czasówkę zmagałem się z tymi samymi kłopotami, które miałem na drugim treningu, gdy to bardzo blokowały mi się tylne koła przy zrzucaniu biegów i zwalnianiu pedału gazu".

„Z jakiejś przyczyny zachowanie bolidu nie było właściwe, dlatego nie mogliśmy nic zrobić w kwalifikacjach. Musiałem przesunąć balans hamulców do przodu, aby spróbować ustabilizować cały samochód".

„Nie tak chcesz jeździć w kwalifikacjach, normalnie posługujesz się agresywniej wszystkimi narzędziami".Spytany, czy spodziewa się problemów z autem w wyścigu, Verstappen odparł: „Zobaczymy jak będzie. W tej chwili nie wiem".

„(...) Powiem tak, byłem zaskoczony prowadzeniem w Q3, ponieważ wcale nie czułem się dobrze. Jak powiedziałem wcześniej, naprawdę trudno przewidywać takie rzeczy. Obchodziłem problemy - ale w kwalifikacjach nie tego chcesz".Verstappen wciąż jak najbardziej ma szansę zapisać na swoje konto drugi z rzędu wyścig w Meksyku. Rok temu też ruszał z drugiego pola. Ale musi uważać, aby nie zderzyć się z Ricciardo tak, jak sześć miesięcy temu na ulicach Baku.