Valsecchi zrozumiał, że jest wystarczająco szybki, aby ścigać się w czołówce F1

Sobotnia przejażdżka Davide Valsecchiego bolidem Lotusa po torze Catalunya na zimowych testach Formuły 1 uświadomiła mistrzowi serii GP2, że jest gotowy podjąć rywalizację w królowej sportów motorowych.

Valsecchi zastąpił dziś za sterami modelu E21 chorego Kimiego Raikkonena. Rezerwowy Lotusa uczestniczył tylko w porannej sesji, którą zakończył na dziewiątym miejscu, pokonując 16 okrążeń. Początkowo sprawdzał różne konfiguracje wydechu, ale trzy ostatnie kółka miał tylko dla siebie. Dziennikarzom powiedział, że mógł pojechać znacznie szybciej i z marszu dysponuje tempem, jakie w przypadku posiadania konkurencyjnego auta - a Lotus najpewniej takim jest - pozwalałoby mu solidnie punktować. „Ten dzień przekonał mnie, że jestem wystarczająco mocny, aby jeździć w grupie, ale chciałbym móc wygrywać wyścigi - taki mam cel". - mówił Valsecchi dziennikarzom. „Lotus to czołowy team, a Raikkonen jest zdolny zdobyć mistrzostwo, więc chciałbym być jak on. Jeżeli Kimi finiszowałby trzeci, ja jestem na tyle dobry, że dojechałbym identycznym bolidem szósty.

„Widzę, że w normalnych warunkach, przy podobnym obciążeniu paliwem itp., auto Lotusa jest konkurencyjne. Skoro zaliczyłem dwa przejazdy i od razu nadążałem za innymi, samochód musi być szybki. Nie cisnąłem na maksimum, miałem ogromny margines. Zatem Lotus - oraz Valsecchi - mogą znaleźć się z przodu stawki".

Valsecchi dodał, że jest wdzięczny Lotusowi nawet za posadę rezerwowego, ponieważ gdyby nie brytyjska stajnia, mimo bycia mistrzem GP2 z powodu braku wsparcia sponsorów prawdopodobnie nie dostałby żadnej roli w Formule 1.

„Dzwonili do mnie, ale wszyscy pytali o sponsorów. A jedyną rzeczą jaką mam jest Fiat Punto - czerwony!" - tłumaczył 26-latek. „Lotus jako jedyny coś mi zaoferował. Tak więc jeżeli kiedyś zostałbym najlepszym kierowcą wyścigowym na świecie, bez wątpienia będę o tym geście pamiętał".