Trulli nie może się doczekać testu nowego wspomagania kierownicy na Spa

Jarno Trulli od początku sezonu 2011 borykał się z ogromnym problemem w postaci niemożności właściwego wyczucia bolidu. Przyczyną był niedostosowany do stylu Włocha układ wspomagania kierownicy. Na Węgrzech w jego T128 wreszcie pojawiła się nowa wersja tego elementu, która podobno przyniosła znaczącą poprawę. Teraz Jarno chce sprawdzić, jak odmieniona konstrukcja pojedzie na torze Spa. Pozytywny efekt nowego wspomagania w samochodzie 37-latka dało się zauwazyć gołym okiem. Na Hungaroringu obaj reprezentanci Team Lotus byli znacznie bliżej siebie pod względem osiągów, niż podczas wcześniejszych tegorocznych rund. Trulli teraz przyznał, że wysiłki inżynierów ekipy mające na celu zapewnienie mu lepszego komfortu jazdy bynajmniej nie poszły na marne.

„Szczerze mówiąc ciężko opisac słowami, o ile bardziej byłem szczęśliwszy już od pierwszych okrążeń w Budapeszcie - to tak jakby porównywać dzień i noc". - zachwycał się Włoch. „Po raz pierwszy w tym sezonie mogłem pracować nad ustawieniami od podstaw i czułem pewność siebie. Na resztę czempionatu ja oraz team jesteśmy w naprawdę dobrym położeniu". Przyszłotygodniowe zawody na obiekcie Spa będa kolejnym etapem zaznajamiania się Trullego z nowym wspomaganiem kierownicy. Belgijska pętla pozwoli przekonać się, czy obiecujące osiągi na Węgrzech to nie przypadkiem efekt specyfiki krętego Hungaroringu. „Dobrze, że kolejne Grand Prix jedziemy w Spa - torze zupełnie innym niż Hungaroring". - przyznał Jarno. „Będę miał następną dobrą okazję, by stopniowo wyciągać z nowego systemu coraz więcej na o wiele szybszym obiekcie z dynamicznym łukami".