Sobotni trening GP Australii bez udziału części kierowców?

Niektóre ekipy Formuły 1 mogą ominąć sobotni trening Grand Prix Australii, by nie zepsuć swoich bolidów na kwalifikacje.

Między ostatnią sesją treningową a czasówką są tylko dwie godziny przerwy, które nie wystarczą nikomu na wymianę silnika w przypadku awarii, a części teamom nawet na mniejsze naprawy. Praca przy wciąż poznawanych przez inżynierów tegorocznych samochodach F1 jest bowiem co najmniej dwa razy bardziej czasochłonna niż było to w przypadku ubiegłorocznych konstrukcji. „Niekiedy godzinę zajmuje sama diagnoza usterki". - donosi niemiecki magazyn Auto Motor und Sport.

Jako że nowe bolidy nadal są bardzo awaryjne, część stajni podobno rozważa opuszczenie trzeciego treningu w Melbourne dla pewności, że ich auta będą gotowe na kwalifikacje.

„Chodzą takie słuchy". - potwierdził Charlie Whiting, delegat techniczny FIA i dyrektor wyścigów Formuły 1.

Lotus chce jeździć
Sobotniego treningu nie zamierza opuszczać Lotus, którego bolidy przez rozmaite awarie nie jeździły w obu piątkowych sesjach.

„Potrzebujemy kilometrów. Chcę wziąć udział w trzecim treningu". - powiedział Romain Grosjean. „Jeżeli pojawi się kolejna awaria, opuszczę kwalifikacje, ale nie mamy wiele do stracenia". - wskazywał.