Sainz Jr miał problem ze skrzynią biegów

Carlos Sainz Jr zaczął imponująco wczorajszy wyścig Formuły 1 o GP Bahrajnu. Po starcie z dziewiątego pola awansował o trzy pozycje - i niespodziewanie atakował piątego Maxa Verstappena. Ale doszło do kolizji, która pozbawiła kierowcę McLarena szans na dobry wynik. Po zawodach zdradził jednak, że tak czy inaczej nie zapunktowałby, gdyż przytrafił mu się problem ze skrzynią biegów. „Staram się patrzeć na pozytywy". - mówił. „Dobrze wystartowałem, dobrze przejechałem pierwsze okrążenie, samochody z przodu nie odjeżdżały, mogłem utrzymać się w czołowej szóstce bez trudu".

„Nie sądzę jednocześnie, że finiszowałbym w punktach, bo moja skrzynia niedomagała przez całe zawody".

„Mieliśmy kłopot z przekładnią, przez który traciliśmy niemal sekundę na okrążeniu, więc gdybym wyprzedził Verstappena, przejął piątą lokatę i nagle zobaczył, że psuje mi się skrzynia, wówczas byłby jeszcze większy dramat". Nie oznacza to jednak, że Sainz Jr nie jest zły na stłuczkę. W wyniku starcia z niezbyt lubianym dawnym partnerem zespołowym przebiła mu się opona i uszkodziło przednie skrzydło.

Tuż po zdarzeniu 24-latek złościł się przez radio: „Nie mogę uwierzyć w tego gościa". Później powiedział dziennikarzom: „Nadal jestem zdenerwowany na całą sytuację. Dobrze wyszedłem z drugiego zakrętu, otworzyłem DRS, dojechałem wcześniej niż Max do zakrętu nr 4, spróbowałem wyprzedzić po zewnętrznej i zostałem wtedy naprawdę mocno uderzony - Max naprawdę mocno mnie uderzył".

„Wyszedłem na tym gorzej, bo złapałem kapcia. Nadal nie mogę uwierzyć, jak przy tak potężnym uderzeniu temu Red Bullowi nic się nie stało. Taki pech".

„Ścigaliśmy się, twardo - może trochę za twardo".

Verstappen z kolei sugerował, że do kolizji doprowadził Sainz Jr, bo go nie widział.

„Próbował pojechać po zewnętrznej i późno hamował, jak sądzę nie widział mnie". - komentował. „W tych bolidach nie widzisz, co się dzieje obok".

„Sam zahamowałem późno i zobaczyłem, że skręca w zakręt, więc musiałem go uniknąć. Dotknęliśmy się kołami. Mieliśmy pecha".

Sędziowie analizowali wypadek, ale nie ukarali nikogo. Uznali stłuczkę za tzw. "incydent wyścigowy".

Verstappen ukończył zawody na czwartym miejscu, zaś Sainz Jr wycofał się parę okrążeń przed metą.

Spytany, czy czuł, że miał szybkość, aby wywalczyć podium, syn słynnego rajdowca odparł: „Wolę o tym nie myśleć".