Rosja pewna, że katastrofa samolotu nie odbierze jej wyścigu F1

Organizatorzy zaplanowanego na październik pierwszego w historii wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Rosji oddalają nowe wątpliwości co do rozegrania zawodów spowodowane zestrzeleniem samolotu pasażerskiego w wojnie na Ukrainie.

Trzy dni temu świat postawiła na nogi wiadomość o katastrofie Boeinga linii lotniczych Malaysia Airlines w obwodzie donieckim, okupowanym przez prorosyjskich separatystów. Według powszechnej opinii, to oni zestrzelili samolot, w którym zginęło niemal 300 osób. Katastrofa przywróciła spekulacje o możliwości anulowania przez F1 wyścigu w Soczi, które pojawiły się po wybuchu konfliktu Ukraina-Rosja.

Jednak organizatorzy zawodów zapewniają, że Formuła 1 może udać się do Rosji bezpiecznie i kontynuują przygotowania Grand Prix.

Zobacz także: Tor F1 w Soczi zrobił wrażenie na FIA »

„Wszystkie przygotowania są w toku i przeprowadzamy je zgodnie z harmonogramem". - napisali w oświadczeniu wysłanym amerykańskiej agencji prasowej Associated Press. „Jesteśmy przekonani, że GP Rosji będzie przyjemne dla wszystkich". Startujący w F1 japoński kierowca Kamui Kobayashi także nie spodziewa się odwołania wyścigu.

„Zostało jeszcze mnóstwo czasu do GP Rosji i myślę, że wszystko zdąży się uspokoić". - powiedział. „Moim zdaniem impreza przebiegnie gładko".

Jednak niektórzy z kolorowego cyrku F1 już postanowili ominąć GP Rosji.

„Zdecydowałem parę miesięcy temu, że nie pojadę do Soczi". - zdradził pewien dziennikarz z Włoch. Opory może mieć też Giedo van der Garde, kierowca rezerwowy Saubera, który jest Holendrem. W katastrofie życie stracili głównie obywatele tego kraju.

„Cała informacja naprawdę mnie poruszyła". - napisał van der Garde na Twitterze. „Często sam latałem z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Jestem myślami ze wszystkimi uwikłanymi w to zdarzenie".