Red Bull zdobył podwójne mistrzostwo, ale najwięcej pieniędzy otrzyma Ferrari

Sezon 2011 stał pod znakiem absolutnej dominacji Red Bulla. Czerwone Byki zdobyły tytuł zarówno wśród kierowców, jak i konstruktorów, wygrywając po drodze dwanaście wyścigów. Logicznie myśląc wydawałoby się, że to właśnie ten zespół zgarnie największą część tegorocznych przychodów F1. Nic bardziej mylnego. Rekordową sumę dostanie... Ferrari. Według informacji do jakich dotarł serwis Autosport, na gratyfikacje finansowe dla ekip przeznaczono w tym roku około 700 milionów USD. Scuderia otrzyma ponad 104 miliony, podczas gdy Red Bull 93 miliony, a McLaren tylko 85 milionów. Skąd tak dziwne sumy, nie odzwierciedlające bynajmniej kolejności, w której wymienione teamy zakończyły mistrzostwa? Ferrari już na wstępie dostaje ekstra przeszło 17 milionów - za wkład w historię Formuły Jeden, bycie uczestnikiem tego sportu od samego początku jego istnienia, a także wielkość swojej marki. Wysokość corocznych wypłat jest również obliczana na podstawie tego, jaki procent sezonów spędzonych w F1 dana stajnia zakończyła z mistrzowskim tytułem. Team z Maranello w tej statystyce bryluje, dlatego zgarnia kolejne 16 milionów. Wspomniane dwa dodatki dają w sumie 33 miliony, czyli około 4.8% tegorocznego budżetu przeznaczonego na wypłaty dla zespołów. Scuderia kwotę tą miała zapewnioną bez względu na wyniki, jakie osiągnęła podczas minionej kampanii.

Najciekawsze w całej historii jest to, że Red Bull popiera finansowe przywileje nadane Ferrari. „Lepiej, żeby się z nami ścigali, niż nie". - powiedział szef Czerwonych Byków, Christian Horner. „Ferrari i Formuła Jeden to jedność. Zdobycie tytułu poprzez pokonanie tego zespołu ma bezmiernie większe znaczenie, aniżeli wygranie ze stawką, w której brakowałoby czerwonych bolidów. Biorąc pod uwagę historię, to najważniejszy team i rozumiemy, dlaczego jest nieco inaczej traktowany jeśli chodzi o kwestie pieniężne".