Magnussen: Alonso myśli, że jest Bogiem. Nie mogę się doczekać, kiedy odejdzie z F1

Kevin Magnussen i Fernando Alonso znów weszli sobie w drogę w trakcie kwalifikacji do GP Włoch na torze Monza. Kierowca Haasa przyznał w rozmowie z mediami, że nie może się doczekać zapowiedzianego odejścia z Formuły 1 byłego dwukrotnego mistrza świata, który po wszystkim śmiał mu się w twarz.

Duńczyk oraz Hiszpan niewątpliwie należą do najbardziej nieustępliwych zawodników w stawce i już niejednokrotnie między nimi iskrzydło. Dzisiaj zobaczyliśmy kolejne starcie temperamentnej dwójki. Panowie "przepychali się" w rozpoczynającej okrążenie szykanie na końcu Q2. Obydwaj byli wtedy na pomiarowym kółku.

Alonso dogonił i zaatakował Magnussena, ten zaś nie chciał skapitulować. Oczywiście jeden i drugi mógł spisać okrążenie na straty - i obaj odpadli.

„Magnussen chciał ścigać się w pierwszym zakręcie". - zakomunikował Alonso tuż po incydencie przez radio, kwitując sprawę śmiechem. Kierowca McLarena pewnie i tak nie wszedłby do Q3, ale rywal jak najbardziej miał na to szanse. Przegrał walkę o awans różnicą zaledwie 0,002 sekundy.

Udzielając wywiadów, Magnussen ostro krytykował zachowanie Alonso na torze, a także żalił się, jak został potraktowany przez 37-latka, kiedy wysiedli z samochodów. „Nie obchodzi mnie spekulowanie, dlaczego to zrobił. Myślę, że to było po prostu dość głupie i niepotrzebne". - mówił.

„Sądził, że może złapać się w idealny cień aerodynamiczny i wyprzedzić mnie. Zyskał nie wiem ile dziesiątych sekundy - ale robiąc coś takiego zyskujesz dużo. Jednak nie zamierzam pozwolić, aby mnie wyprzedził, poświęcając przy tym własne okrążenie. Nie ma mowy. Wiem, że uważa się za Boga, ale nic z tego".

„(...) Opowiada, jak boskie i co tam jeszcze są jego okrążenia. Dosłownie myśli, że jest Bogiem. To dosyć zabawne".

Spytany o śmiech Alonso przez radio, Magnussen zdradził: „Przyszedł do mnie po kwalifikacjach i śmiał mi się w twarz".

„To po prostu jawny brak szacunku. Nie mogę się doczekać, kiedy odejdzie z F1".Alonso obwiniał za incydent Magnussena tłumacząc, że konkurent doprowadził do całej sytuacji, gdy niepotrzebnie wyprzedził go na okrążeniu wyjazdowym.

„Podążaliśmy wszyscy razem na końcu okrążenia wyjazdowego, wtedy jeden z bolidów Haasa postanowił wyprzedzić i rozpocząć pomiarowe kółko pośród wszystkich tych aut, które znajdowały się mniej więcej we właściwym porządku". - opowiadał.„Tak więc zaczęliśmy okrążenie razem, dotarliśmy wspólnie do pierwszego zakrętu i zrujnowaliśmy swoje okrążenia".

„Jest wiele klas kierowców, są też zawodnicy Haasa, którzy mają trzeci czy czwarty najlepszy bolid w stawce, a odpadają w Q2".

„Ja dostałem się do Q2, co było jednym z moich celów. Ta sytuacja nie zmienia dla mnie wiele, sądzę, że bardziej zaszkodziła im. Ale jest ubaw, wielki ubaw".

Jak wygląda wersja Magnussena?

„Było sześć albo osiem bolidów, jechały trochę w grupie". - objaśniał 25-latek. „Na wyjściu z szykany Ascari Fernando jak sądzę rozgrzewał swoje hamulce, więc nie jechał szybko".

„Ja podążałem szybkim tempem, więc po prostu przejechałem obok. Ale wtedy on z jakiegoś powodu postanawia spróbować przyspieszyć i zbliżyć się do mnie, zamiast zrobić sobie miejsce, jak postępują wszyscy".

„Oczywiście złapał idealny cień aerodynamiczny i myślał, że może mnie wyprzedzić w pierwszym zakręcie. Ale prędzej bym się powiesił".

Zdarzenie wzięli pod lupę sędziowie, lecz nie nałożyli żadnej kary.

Magnussen sugerował, że gdyby to on był na miejscu Alonso, zostałby ukarany.