Kubica o pierwszych testach we współczesnym bolidzie F1: Oczekiwano czegoś mega, a ja byłem debiutantem

Robert Kubica zasugerował, że ludzie mieli błędne oczekiwania, kiedy pierwszy raz prowadził współczesny bolid Formuły 1, ponieważ spodziewali się po nim błysku jak za dawnych lat, a w rzeczywistości był debiutantem.

Ubiegłego roku Polak zaliczył serię testów w różnych samochodach. Najpierw sprawdzało go Renault, potem Williams. Ostatecznie nie zdołał zdobyć fotela wyścigowego. Aczkolwiek wrócił do królowej sportów motorowych jako kierowca rezerwowy i rozwojowy drugiego z wymienionych zespołów.W ciekawym wywiadzie udzielonym F1 nasz rodak tłumaczył, że za sterami starszych bolidów pewnie mógł prezentować dawny poziom, ale w autach nowej generacji powinien być oceniany jak nowicjusz, ponieważ tak się w nich czuł.

Dodatkowo jeździł ostrożnie, aby za wszelką cenę nie spowodować żadnego wypadku, który w jego sytuacji mógłby zostać odebrany jako dowód, że nie jest wystarczająco sprawny fizycznie na ponowne starty w najważniejszej serii wyścigowej świata.

„Nadal uważam, że na pewnym etapie Renault rozważało wsadzenie mnie do bolidu (na wyścigi - red.). Rozważały to pewne osoby". - mówił Robert. „Ale wiesz, był jeden problem. Dopóki testowałem bolid z 2012 roku, sądzę, że spokojnie mógłbym się nim ścigać. Byłem całkiem pewny, że poradzę sobie bardzo dobrze".

„Kiedy przesiadłem się na Węgrzech do bolidu z 2017 roku, były tak wielkie oczekiwania, ale fakty są następujące: skupiano się na mojej ręce i gdybym wypadł z toru, to nie dlatego, że to się może przydarzyć, tylko przez moją rękę. Więc musiałem trochę spuścić z tonu. Nie mogę robić nierozsądnych rzeczy".

„I musiałem nauczyć się wszystkiego. Jakakolwiek wiedza z okresu, gdy się ścigałem, i gdy testowałem bolid z 2012 roku, który jest bardzo podobny do pojazdów, jakie znam - musiałem to skasować. W nowym bolidzie wszystko jest inne".

„Nie, nie chodzi o szybkość. Tylko o to, jak ten wóz się prowadzi, jakie są w nim odczucia, jak reaguje. Nawet chodzi o rozmiar. Nie o to, że jest dłuższy, tylko szerszy".„(...) Ludzie myśleli, że wskoczę i będę kierowcą, jakim byłem w 2010 roku. Cóż, prawdopodobnie mogłem nim być w bolidzie z sezonu 2012. Bo był tak zbliżony do tego, co znałem. Ale najgorsze jest to, że na Węgrzech nie mogłem wykorzystać niczego, czego nauczyłem się w przeszłości. Było tak, jakbym debiutował".

„Wsadzasz do bolidu nowicjusza, który ma renomę jednego z najlepszych kierowców z okresu, gdy się ścigał. Dlatego oczekiwano czegoś mega, ale on jest debiutantem. Bo ja byłem debiutantem".

Kubica przyznał, że brakowało mu szybkości na pojedynczym okrążeniu - przez nieznajomość opon. Ale zapewniał, iż tempo kwalifikacyjne „przyjdzie naturalnie".Za to tempo wyścigowe ani przez chwilę nie było problemem. Wręcz przeciwnie.

„Jedną z moich silniejszych stron były długie przejazdy". - tłumaczył. „Myślę, że mógłbym ścigać się tym bolidem (Renault z sezonu 2017 - red.) tydzień później i skończyłbym w punktach".

Kubica ocenił, że był „bardzo szybki" na pierwszym piątkowym treningu GP Hiszpanii i stwierdził, że jego występ tam był „bardzo ważny" dla ludzi, którzy myśleli, iż brakowało mu „więcej niż sekundę" na okrążeniu na zeszłorocznych testach w Abu Zabi, po których przegrał rywalizację o posadę kierowcy wyścigowego w Williamsie z Siergiejem Sirotkinem.Czuje się lepszy niż przed wypadkiem

Kubica zarazem orzekł, że jest nawet lepszy pod niektórymi względami niż przed pamiętnym wypadkiem w rajdzie.

Spytany, czy może spojrzeć w oczy i powiedzieć, że jest takim samym kierowcą jakim był w 2010 roku, Robert odpowiedział: „Takim samym kierowcą? Tego nie mogę ci powiedzieć. Ale myślę, że jestem lepszy w pewnych obszarach".

„W 2010 roku miałem za sobą pełne cztery lata ścigania. Po przerwie nie można powiedzieć, jak jest. Ale mogę powiedzieć, że myślę, iż jeśli to był początek, może być tylko lepiej i mogę wejść na wielki poziom. Nie wiem kiedy. Ale szczerze mówiąc nie uważam, by brakowało mi szybkości".

„Jednak ze względu na moje ograniczenia nie wystarcza, jeśli spisuję się tak samo jak inni. Muszę robić więcej. W tym celu muszę mieć czas w bolidzie. Dlatego gdy Williams zaoferował mi posadę na ten rok, było dla mnie tak ważne, abym mógł jeździć".

„Ale nie chcę pokazać co potrafię innym. Szukam odpowiedzi dla siebie samego. Lecz znam je".Spytany, czy jest coraz lepszy za każdym razem, gdy wsiada do samochodu, 33-latek odparł: „Nie wiem, czy staję się lepszy, ale jeżdżę bardziej naturalnie. To tak, jak z tenisistą, w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu... Często zapominamy, że motorsport to sport. A w sporcie trzeba ćwiczyć. Najlepiej robisz coś wtedy, kiedy robisz to naturalnie. Jazda musi stać się naturalna. To tak, jak z piciem wody ze szklanki. Nie wkładasz w to wyjątkowej siły, nie przykładasz do tej czynności uwagi. Tutaj musi być tak samo".