Hamilton wierzy w wyrwanie Alonso tytułu

Zwycięstwo w GP Węgier wyraźnie podbudowało nadzieje Lewisa Hamiltona na tegoroczne mistrzostwo. Brytyjczyk ostatnio radził sobie fatalnie, przez co liderzy klasyfikacji generalnej mocno mu odskoczyli, ale dzięki dzisiejszej wygranej znów złapał z nimi kontakt. Strata 27-latka do przewodzącego tabeli Fernando Alonso wynosi już nie 62, a 47 punktów. Lewis wierzy, że usprawnionym bolidem McLarena zdoła dogonić Hiszpana i sprzątnąć mu tytuł sprzed nosa.

„Ten weekend pokazał, że nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte". - mówił uradowany Hamilton. „Jeśli dalej będziemy tak jeździć, możemy zniwelować stratę. Potrzebujemy regularności, trzeba też jeszcze poprawić samochód - w wielu obszarach. Jestem przekonany, że to zrobimy". Po trzech nieudanych wyścigach z rzędu, wielki powrót do gry przed wakacyjną przerwą ma dla Hamiltona spore znaczenie pod względem psychologicznym. „Miło udawać się na wakacje ze świadomością, że wygraliśmy". - przyznał. „To wspaniałe uczucie. To bardzo, bardzo ważne. (Ale) zdecydowanie mamy nad czym pracować. Zwycięstwo powinniśmy potraktować jako pozytywny impuls, lecz trzeba zdawać sobie sprawę, że musimy jeszcze dużo popracować". Dzisiejszy triumf ma dla Lewisa bardzo słodki smak, ponieważ nie przyszedł mu łatwo. Byłego czempiona Formuły 1 nieustannie naciskali kierowcy Lotusa. „Gdy wygrywasz w takim stylu, będąc pod ciągłą presją wspaniałych zawodników Romaina (Grosjeana) i Kimiego (Raikkonena), musisz być skoncentrowanym na 100%". - podkreślał. „Czuję się wspaniale, bo nie nawaliłem ani ja, ani zespół. „Nigdy nie było blisko. Pozwalałem rywalom dojechać do mnie tylko w określonych zakrętach, więc może mieli jakieś problemy ze swoimi oponami. Ja dbałem wyłącznie o to, by pokonać szybko finałowy sektor, dzięki czemu w trzech ostatnich zakrętach dysponowałem wielką przewagą".Hamilton przyznał, że kluczem do zwycięstwa na Hungaroringu był start z pole position. Brytyjczyk nie wierzy, by mógł pokonać szybkie wozy Lotusa, ruszając do zawodów za nimi: „Oni byli jak błyskawica. Gdyby zakwalifikowali się przede mną, wyprzedzenie ich byłoby niemożliwe".