Hamilton mówi o półsekundowej różnicy w F1 między czołówką i środkiem stawki

Przewaga czołowych zespołów Formuły 1 nad ekipami środka stawki zdecydowanie stopniała przed sezonem 2019, twierdzi Lewis Hamilton. Według informacji mistrza świata wynosi już tylko pół sekundy na okrążeniu, o ile nie mniej.

Ostatnimi laty w F1 wytworzył się wyraźny podział na dwie ligi. Do jednej należy Mercedes, Ferrari i Red Bull, do drugiej pozostałe stajnie. Przepaść między nimi była tak duża, że w sezonach 2017 oraz 2018 tylko w jednym kraju na podium stawał kierowca spoza wielkiej trójki teamów. Chodzi oczywiście o Azerbejdżan. Najpierw wywalczył tam trzecie miejsce Lance Stroll, potem jego wyczyn powtórzył Sergio Perez. Z kolei gdy któryś zawodnik w topowym bolidzie startował z odległego pola (bo np. dostał karę), nierzadko przebił się do czołówki w ciągu zaledwie paru okrążeń.

Na szczęście tegoroczne zmiany regulaminowe w aerodynamice ścisnęły stawkę. Wspomina o tym wiele osób z padoku.

Wnioski o mniejszych różnicach czasowych są wyciągane na podstawie zimowych testów. Gdy ruszy sezon, będziemy mogli zweryfikować ich trafność.

„Zespoły spoza czołówki zbliżyły się do nas, z tego co wiem". - cytuje Hamiltona serwis Autosport.

„Nie wiem, który team jest czwarty, ale są dużo bliżej niż w przeszłości. Przedtem były w tyle o sekundę czy coś takiego, teraz jak sądzę tracą nie więcej niż pół sekundy, albo może mniej, co jest niesamowite".

„Jak będą usprawniać swoje bolidy na przestrzeni sezonu, czy mają możliwości, aby wytrzymać tempo rozwoju najlepszej trójki - to prawdopodobnie największy znak zapytania".

„Będzie ekscytująco. Może zobaczysz wyścigi, w których Renault albo Force India (Racing Point - red.) znajdzie się znacznie wyżej niż kiedyś". - dodał.

Niemniej jednak jeśli Mercedes Hamiltona ma półsekundową przewagę nad środkiem stawki, a zarazem traci pół sekundy do Ferrari - bo o tym Brytyjczyk także mówi - wówczas przewaga Ferrari nad ekipami spoza czołówki wynosiłaby dalej sekundę.