Grosjean: Coś było nie tak z bolidem

Romain Grosjean zasugerował, że przyczyną jego nieudanego występu w GP Australii była usterka bolidu Lotusa.

Podczas gdy zespołowy partner Kimi Raikkonen odniósł na Albert Park imponujące zwycięstwo, Grosjean przeciął metę dopiero dziesiąty, mimo iż ruszał do zawodów tylko jedną pozycję za Finem. Francuz podejrzewa, że ścigał się zepsutym samochodem.

„Coś było z moim bolidem nie tak, więc muszę siąść z zespołem i przeanalizować, skąd te problemy". - mówił Grosjean dziennikarzom. „Jeździło mi się dobrze przez cały weekend do momentu wyścigu. Zawody były długie i dosyć trudne dla mnie. Wiemy, że Albert Patrk potrafi być zdradliwą trasą, dzisiaj nie pomogła również pogoda.

„Dla teamu to było świetne grand prix. Kimi wygrał, więc auto posiada tempo. Miejmy nadzieję, że za tydzień na torze Sepang ja też je odnajdę".

Według szefa Lotusa - Erika Boulliera, Grosjean zapłacił za kiepski start. W trakcie pierwszego okrążenia spadł z ósmej na jedenastą lokatę. Potem zrezygnował ze strategii dwóch pit-stopów i zmieniał opony trzykrotnie, ale nigdy nie miał przed sobą wolnego toru.

„Niestety jechał w grupie i chociaż nasz wóz obchodzi się z ogumieniem łagodnie, podążając bezpośrednio za rywalem, łapiesz więcej podsterowności oraz nadsterowności, a w efekcie szybciej niszczysz opony". - tłumaczył Boullier. „Po prostu miał pecha po zepsutym starcie. Zmieniliśmy mu taktykę na trzy pit-stopy, ale nie zdołaliśmy wyciągnąć ze sznurka bolidów".