Grecja dalej zabiega o wyścig F1. "Dzięki temu wrócilibyśmy na międzynarodową arenę"

Chociaż przez kryzys gospodarczy zbaknrutowała, Grecja chce zacząć organizować Grand Prix Formuły 1. Rząd południowoeuropejskiego państwa wierzy, że królowa sportów motorowych odrodziłaby turystykę w kraju, przywróciła jego prestiż oraz pomogła przezwyciężyć problemy finansowe.

„Głównym celem tego rządu jest stworzenie narzędzi do rozwoju". - powiedział nowy minister kultury Grecji, Costas Tzavaras. „W tym ciężkim okresie dla naszego kraju, każdy wysiłek promujący Grecję oraz wzbudzający międzynarodowe zainteresowanie, jest mile widziany i zasługuje na nasze wsparcie". Według projektu, który przedstawiono już rok temu, tor Formuły 1 miałby powstać 17 kilometrów od stolicy państwa Aten, na liczącej 210 metrów kwadratowych powierzchni obszaru przemysłowego Pireusu, w portowej dzielnicy Drapetsonie. Pokonywaną w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara, zawierającą 25 zakrętów uliczną pętlę o długości 5.2 kilometra, złożono by w dużej mierze z istniejących dróg publicznych. Zawody mogłoby oglądać na żywo aż 130 tysięcy fanów.
„Wizja GP F1 w Drapetsonie rodzi oczekiwania poprawy naszego produktu turystycznego poprzez promocję historycznego portu w Pireusie i restrukturyzację całego regionu. Taki projekt stworzyłby nowe miejsca pracy oraz przywrócił nasz kraj na międzynarodową arenę". - wyjaśniał Tzavaras. Minister sportu greckiego państwa Konstantinos Cavaras ma podobne poglądy. „Trzeba wspierać każdy pomysł, który sprzedawałby ludziom Grecję. Możliwość przeprowadzania zawodów Formuły Jeden w Drapetsonie byłaby bardzo ważna dla rozwoju Pireusu". - zaznaczył.