GP Indii zagrożone rozwścieczonymi farmerami?!

Kilka dni temu motorsportowe władze Indii chwaliły się zaplanowanym na 30 października pierwszym Grand Prix Formuły 1 w ich kraju. Dynamiczny tor Buddh ma zapewnić wielką rywalizację i niezapomniane emocje. Jak się okazuje, obiekt już podnosi ciśnienie, ale nie u kibiców, a... farmerów. Budowę toru nieopodal Delhi wstrzymywano kilka razy, mimo to organizatorzy zapewniają, że zdążą na czas. Ich zdaniem wyścig nie będzie taką farsą, jak GP Korei Południowej w zeszłym roku, podczas którego kierowcy się ścigali, a robotnicy jeszcze wylewali asfalt. W środę wyszły jednak na jaw problemy mogące stanowić zagrożenie dla październikowych zawodów w Indiach.

Ponad trzystu zdenerwowanych farmerów zebrało się w pobliskiej wiosce, by przeprowadzić protest, żądając od spółki Jaypee Group budującej obiekt więcej pieniędzy za wykupione od nich tereny. Rolników zaskoczył także fakt, iż na ziemiach powstaje tor F1, zamiast infrastruktury przemysłowej, która „zapewniłaby naszym dzieciom pracę". W całej sprawie nie byłoby może nic wielce niepokojącego, gdyby nie treść oficjalnego listu wystosowanego przez miejscową ludność. „Ostrzegamy - jeśli nasze żądania nie zostaną potraktowane poważnie, będziemy zmuszeni do naruszenia spokoju". - cytuje farmerów DNA India. „Co więcej, rozbierzemy tor siłą".

Pomyśleć, że obiekt nazwano Buddh na cześć pojednania i spokoju.