F1 przypomniała o sobie Holandii podczas Rotterdam City Racing

Holandia obecnie nieco odpoczywa od Formuły 1 - kraj ani nie ma swojego reprezentanta w stawce kierowców, ani nie organizuje Gran Prix. Serca Niderlandczyków wciąż jednak biją mocniej, gdy nadchodzi czas Rotterdam City Racing. Na tegorocznej edycji motorsportowej imprezy z cyklu Bavaria City Racing nie mogło oczywiście zabraknąć F1. Ekipy Ferrari i Mercedesa przypomniały naszym europejskim przyjaciołom, jak bardzo ryk silnika bolidu rozrywa uszy. Pojazdy różnych klas wyścigowych podziwiała blisko 600-tysięczna publiczność zgromadzona na ulicach miasta. Nietrudno się domyśleć, że największą furorę zrobiły konstrukcje królowej sportów motorowych. Srebrną Strzałę poprowadził zawodnik GP2 - Sam Bird, zaś Scuderia wysłała do Rotterdamu swojego testera - Marca Gene. Hiszpan zaliczył małą wpadkę uderzając podczas kręcenia bączków w ochronną barierkę i tym samym uszkodził tylne zawieszenie modelu F10. Na resztę popisów 37-latek musiał się przesiąść do bolidu z 2009 roku oznaczonego symbolem F60. Incydent zarejestrował jeden z kibiców:„To najdłuższy odcinek, jaki kiedykolwiek widziałem na Road Show - także najbardziej kręty, zwykle na tego typu imprezach masz długie proste, po których jeździsz tam i z powrotem, ale tutaj układ pętli przypomina prawdziwy tor pozwalający naprawdę sprawdzić możliwości samochodu". - powiedział Gene. Wideorelację z całego Rotterdam City Racing prezentujemy poniżej:Jak myślicie, lepiej wybrać się do Holandii, czy na nasze warszawskie Verva Street Racing?