Ecclestone zapłaci i uniknie wyroku sądowego?

Bernie Ecclestone, który wobec czekającego go procesu o korupcję dziesięć dni temu oficjalnie oddał stanowisko szefa Formuły 1, ma szansę ustrzec się konsekwencji prawnych ugodą finansową z sądem.

Brytyjczyk przy sprzedaży F1 w 2006 roku przekazał niemieckiemu bankierowi Gerhardowi Gribkowsky'emu "pod stołem" 45 milionów euro i pod koniec kwietnia sąd w Monachium ruszy z procesem karnym 83-latka. Ecclestone'owi grozi do 10 lat pozbawienia wolności, jednak przy dobrej woli sądu, może nie dostać nawet kary w zawieszeniu. Niemieckie prawo pozwala bowiem wymiarowi sprawiedliwości za akceptacją prokuratury przedwcześnie zakończyć proces w zamian za wpłatę przez oskarżonego ustalonej kwoty pieniędzy na rzecz organizacji pożytku publicznego lub do skarbu państwa. Mówi się, że Ecclestone musiałby wyłożyć około 300 milionów euro. „Chociaż to nietypowe dla sądu, by ułaskawiać od zarzutów kryminalnych za pieniądze, w Niemczech takie przypadki są całkowicie dopuszczalne". - napisał dziennikarz Christian Sylt, specjalizujący się w finansowych aspektach Formuły 1.

Bądź co bądź sam Ecclestone podchodzi do sprawy ostrożnie. „Sędzia jest w trudnej sytuacji. Przecież wcześniej skazał w tej sprawie (Gerharda Gribkowsky'ego) na 8.5 roku więzienia". - wskazywał.

„Sędzia powiedział, że jeżeli prokuratorzy by chcieli, rozważyłby (ugodę finansową), ale nie proszono go o to". - dodał.W przypadku uchylenia się od kary za łapówkę, Ecclestone planuje wrócić do kierowania F1 oficjalnie.