Caterham wciąż zalega z pensją Jarno Trullemu. Będzie proces sądowy

Jarno Trulli zamierza pozwać do sądu właściciela Caterhama - Tony'ego Fernandesa. Powodem są nieuregulowane przez malezyjskiego biznesmena zobowiązania finansowe wobec włoskiego kierowcy.

Trulli jeździł dla Caterhama w latach 2010-2011, gdy ekipa ta startowała jeszcze pod szyldem Lotusa. Miał kontrakt również na sezon 2012, ale w ostatniej chwili jego posadę przekazano dysponującemu wsparciem sponsorów Witalijowi Pietrowowi. Jarno zaakceptował opuszczenie zespołu, które oznaczało dla niego całkowite zakończenie kariery zawodnika F1, lecz uzgodnił z Fernandesem, że normalnie otrzyma zapłatę za cały rok startów, jaki pozostał mu na umowie. Jednak do tej pory nie zobaczył obiecanych pieniędzy. Jest zdenerwowany tym bardziej, iż Fernandes zdaje się nie mieć problemów finansowych - zwiększył budżet Caterhama oraz angielskiego klubu piłkarskiego Queens Park Rangers, którego również jest właścicielem.

„Planuję pozwać Fernandesa, ponieważ jest mi winien dużo pieniędzy". - cytuje Trullego włoski magazyn Autosprint. „Moja kariera w F1 dobiegła końca, bo zgodziłem się oddać kokpit. Zrobiłem to, gdyż dostałem zapewnienie o wywiązaniu się zespołu ze zobowiązań kontraktowych wobec mnie.

Tony Fernandes

„Do dziś tak się nie stało".

Trulli bądź co bądź nie tęskni za Formułą Jeden. Weteran przeszło 250 grand prix był nazywany "mistrzem jednego okrążenia", a szybkość na pojedynczym kółku z powodu opon Pirelli przestała być kluczem do sukcesu w najważniejszej serii wyścigowej świata.

„Teraz inżynierowie tylko proszą kierowców, aby zwolnili, dbali o ogumienie, jechali ostrożnie. To naprawdę F1?" - pytał 38-latek. „Mi przez radio wykrzykiwano cały czas 'ciśnij, ciśnij, ciśnij'. Cieszę się, że już mnie tam nie ma".