Bolidy Marussi będą pomijane w transmisji telewizyjnej GP Australii?

Istnieje prawdopodobieństwo, że oglądając przyszłotygodniowe otwarcie nowego sezonu F1 w Australii, próżno będzie szukać na ekranie telewizora bolidów zespołu Marussia.

Rosyjska stajnia jako jedyna z całej stawki wciąż nie posiada umowy z Właścicielem Praw Komercyjnych Formuły Jeden, którego reprezentuje Bernie Ecclestone, nazywany szefem królowej sportów motorowych. Marussia może przystąpić do sezonu 2013, ponieważ jej zgłoszenie zostało zaakceptowane przez FIA, jednak dopóki nie porozumie się z Ecclestone'em, dopóty nie będzie miała prawa do otrzymywania przychodów F1, a najwyższa seria wyścigowa świata do filmowania jej. Spytany przez ESPN, czy ów kontrakt to kluczowy brakujący element dla Marussi tydzień przed inauguracją tegorocznej edycji mistrzostw w Australii, szef teamu John Booth odparł: „Nie. Jest kluczowy dla Berniego, bo bez tej umowy nie będzie mógł nas filmować".

Booth uspokoił jednak, że do consensusu jest „blisko". Ostatni raz przypadek celowego pomijania wybranych bolidów w transmisji telewizyjnej zmagań F1 zdarzył się podczas zeszłorocznego GP Bahrajnu. Wtedy sobotni trening i kwalifikacje na torze Sakhir kibice obejrzeli bez samochodów Force India. Mówiło się, że Ecclestone nakazał realizatorowi ignorować auta hinduskiej ekipy, by zemścić się na niej za opuszczenie drugiego piątkowego treningu. Force India nie wzięło w nim udziału, bojąc się wracać z toru do hoteli niebezpiecznymi ulicami Bahrajnu po zmroku.