Alternatywny silnik w F1 nie przekonuje wszystkich prywatnych zespołów

Prywatne zespoły Formuły 1 są podzielone co do szykowanego wprowadzenia dla nich nowego silnika na sezon 2017.

Szef F1 - Bernie Ecclestone i prezydent FIA - Jean Todt porozumieli się ws. ściągnięcia do najważniejszej serii wyścigowej świata alternatywnej jednostki napędowej do używanego obecnie hybrydowego, 1,6-litrowego V6 turbo, która byłaby udostępniana prywatnym teamom jako standardowy, tani motor od niezależnego producenta. Wstępny plan zakłada, że będzie to 2,2-litrowe V6 twin-turbo. Alternatywny silnik ma istotnie załagodzić trudną sytuację finansową mniej zamożnych ekip, a także wyswobodzić je ze znajdowania się na łasce marek samochodowych decydujących, czy pozwolić danej stajni posiadać konkurencyjną jednostkę, czy też nie.

Pomysł popiera w pierwszej kolejności Red Bull, któremu realnie grozi pozostanie bez silnika na sezon 2016. „F1 w końcu ma sens". - powiedział wpływowy doradca w zespole byłych 4-krotnych mistrzów świata Helmut Marko.

„To sposób na przywrócenie prawdziwych wyścigów. Zawsze powtarzaliśmy, że hybryda to zła droga, ale wtedy każdy nas wyśmiewał".

Za jest także Toro Rosso. „Musimy znaleźć sposób na zmniejszenie kosztów". - mówił szef juniorskiego teamu Red Bulla, Franz Tost.

„Nowe przepisy od strony technicznej są fantastyczne. Prezentują technologię przyszłości i kierunek dla przemysłu samochodowego. To dobry scenariusz dla F1".

Franz Tost

„Jednak producenci wykorzystujący F1 jako narzędzie marketingowe mogą prezentować swoją technologię i musi być sposób, aby prywatne zespoły otrzymywały od nich silniki po akceptowanej cenie".

„(...) Teraz FIA i władze F1 będą forsować to zrównoważenie mocy silników, co dla Toro Rosso jest fantastyczną ideą".

Pomysł alternatywnego silnika znalazł przychylność również u Force India.

Wiceszef zespołu Bob Fernley spytany, czy jego ekipa poprze propozycję, odparł portalowi Motorsport.com: „Absolutnie".

Bob Fernley

„Niezależny silnik to właściwa rzecz dla F1".

„Musimy jeszcze poznać wszystkie szczegóły, ale sama inicjatywa jest moim zdaniem jak najbardziej na miejscu".

Sauber ma obawy

Sceptycznie do idei podchodzi jednak Sauber, którego szefowa Monisha Kaltenborn boi się, że F1 zostanie podzielona na dwie klasy, a nowa jednostka jeszcze zwiększy koszty, gdy trzeba będzie wprowadzić sposoby na zrównoważenie osiągów obu silników.

„Jestem przeciwna dwuklasowości stawki, a właśnie coś takiego pojawi się wraz z wejściem tego motoru". - stwierdziła.„Wtedy jest trudno wypracować równość, bo systemy są tak skomplikowane i musiałbyś zająć się aerodynamiką, wagą, co tylko zwiększyłoby koszty".

„Byłoby lepiej nie iść tą drogą". - skwitowała.